- Za chwilę - mój głos był stłumiony przez poduszkę
- Axl, kochanie. Zdajesz sobie sprawę, że dzisiaj sobota i za trzy godziny wyjeżdżasz z Ashtonem.
Od razu zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki pod prysznic. Od wtorku moje relacje z Irwinem się poprawiły. Krótko mówiąc Michael miał rację, szatynowi na drugi dzień przeszło i obyło się bez żadnych spięć. Po wyjściu z łazienki założyłam czarne rurki i granatową bluzę, zakładaną przez głowę, nie potrzebowałam żadnej kurtki, bo na zewnątrz jest naprawdę ciepło, z resztą czas i tak spędzę w samochodzie. Włosy uczesałam w luźnego koka, a na nogi włożyłam ukochane trampki. Do torby włożyłam grube dresy i jakąś starą koszulkę, w której będę spać oraz ubrania na Silver Mob. O 16:00 mieliśmy wyjechać, a na zegarze widnieje 15:00. Poszłam na górę do kuchni, gdzie czekał na mnie pyszny obiad.
- Kupiłam Ashley Brown prezent na święta. Jak myślisz spodoba jej się? - spytała babcia pokazując śliczną srebną kolię.
- Nie musiałaś jej nic kupować. - zauważyłam
- Spodoba jej się? - ponowiła pytanie
- Tak jest śliczna.
- Nie wiem co kupić twojej przyjaciółce.
- Mam już dla niej prezent, więc nie musisz się o to martwić. - kupiłam Sydney skromne, złote kolczyki, takie jak lubi - Obiad był przepyszny. Ja już idę do Ashtona.
- Zaczekaj! Pożegnaj się chociaż ze swoimi staruszkami. - z salonu wyłonił się dziadek
- Kochanie, uważaj na siebie i nie rób żadnych głupstw. - ostrzegła babcia i przytuliła mnie, a zaraz po niej to samo zrobił dziadek
- Tylko pilnuj tam Asha, żeby nie zrobił dziecka jakiejś dziewczynie, bo jak na razie nie mam zamiaru dawać podwyżki Ezrze na alimenty dla wnuka. - poprosił szepcząc, a ja się zaśmiałam
Wciąż rozbawiona całą sytuacją kierowałam się do domu Irwina. Drzwi otworzyła mi Lauren i od razu próbowała zaciągnąć mnie do zabawy, ale ja skierowałam się do pokoju chłopaka mówiąc krótkie ''Dzień dobry'' do jego rodziców. Ashton zamiast się pakować leżał na łóżku bez koszulki.
- Ubieraj się! Zaraz wyjeżdżamy! - krzyknęłam rzucając w chłopaka poduszką
- Zaczekaj chwilę. - powiedział przeciągając się.
Podeszłam do szafy z zamiarem podania mu koszulki, ale w moje ręce wpadła moja bluzka, przez co chłopak momentalnie pojawił się tuż za mną.
- Wiem co kombinujesz i nawet o tym nie myśl - szepnął mi na ucho, a moje ciało przebiegł ten pieprzony dreszcz. Kurwa! Co prawda nie bawię się w jednorazowe przygody, ale jestem dojrzewającą nastolatką i mam swoje potrzeby. Do Sliver Mobu muszę przemyśleć złamanie mojej zasady.
- Spakuj jakieś ciepłe ubrania do spania. Motel nie ma ogrzewania. - wyjaśniłam
- Do jakiej dziury ty mnie zabierasz?! - krzyknął z udawanym oburzeniem
- Nie oczekuj wiele za 15$.
- Za czteroosobowy pokój tylko tyle?
- Dwuosobowy. - poprawiłam go - Znam chłopaka, który tam pracuje, da nam dostawke.
- Kogo ty nie znasz? - spytał kpiąco
- Prawie całego Lamar. - zauważyłam
- Znasz mnie to wystarczy. - posłał mi swój cwaniacki uśmieszek, na co wywróciłam oczami. Znowu zachowuje się jak złamas. - Znów zachowuje się jak bezczelny kutas, co? - On potrafi czytać w myślach, czy co?
- Przepraszam cię za to. Ja napraw...
- Gotowy! Jedziemy? - przerwał mi, a ja tylko pokiwałam głową i poszłam za nim na dół
- Uważajcie na siebie. Proszę. - prosiła Sophia i ściskała Ashtona z całych sił
- Dobra, mamo. Skończ już, dusisz mnie.
Gdy Irwin wyrwał się z uścisku swojej mamy i siostry, która za wszelką cenę chciała go zatrzymać w domu. Pakowaliśmy nasze torby na tylne siedzenia i już mieliśmy odjeżdżać, ale tym razem zatrzymał nas Ezra.
- Axl! Przypilnuj Ashtona. Jestem za młody na wnuków. - kolejna osoba mnie o to prosi
- Tato! - upomniał go chłopak. Tak śmiesznie wygląda, gdy się złości. Na czole robią mu się słodkie zmarszczki, a usta układa w ten dziwny sposób.
Wsiedliśmy do samochodu i przez dłuższą chwilę jechaliśmy w ciszy, która zaczęła działać mi na nerwy. Dopiero co wyjechaliśmy z Lamar, przed nami około 4 godzin jazdy.
Przypomniał mi się wyraz twarzy mojego dziadka i Ezry kiedy prosili, abym pilnowała, żeby szatyn nie spłodził małych Irwinków. Przez to wspomnienie na usta wkradł mi się mały uśmiech, co nie uszło uwadze chłopaka, siedzącego tuż obok mnie.
- Co się tak szczerzysz?
- Nawet mój dziadek prosił, żebym cię pilnowała.
- A więc pilnuj mnie. - powiedział patrząc prosto w moje oczy, a ręką ściskając moje kolano
- Patrz na drogę. - rozkazałam i z wielką niechęcią zrzuciłam jego dłoń - Nie jest ci szkoda, że przegapisz bal?
- Ani trochę. Nie cierpię tego gówna. - mówił z obrzydzeniem w głosie - A tobie?
- Nie, chociaż Alice ma mi za złe, że ją zostawiłam i z tego co słyszałam Paige też nie cieszy się, że ciebie nie będzie. - zauważyłam
- Opowiedź mi o tych Millerach. - sprytna zmiana tematu
- Logan i Dylan to bliźniacy w moim wieku. Są identyczni, ale Logan to gej, Dylan to podręcznikowy casanova, więc nie będziesz miał problemu z odróżnieniem ich.
- Długo się znacie?
- Od zawsze.
Reszta wycieczki minęła nam na rozmawianiu o muzyce. Ta rozmowa po godzinie zamieniła się w kłótnie. Nie mogę zrozumieć, jak może słuchając All Time Low nie lubić Avenged Sevenfold. Ten zespół jest zajebisty. Muszę zmienić jego zdanie na ich temat.
~~~~*~~~~
Ashton
Z samochodu wysiedliśmy o 21:30, tak to jest jak się jeździ z kobietami, które co chwilę muszą do toalety jakby nie mogły zrobić tego do butelki, czy coś. Od razu skierowaliśmy się do recepcji. Tego motelu nawet nie można nazwać motelem tylko jakimś starym, zapuszczonym budynkiem.
- Timmy! - krzyknęła brunetka do chłopaka stojącego za ladą i od razu rzuciła się w jego ramiona
- Siema, młoda! Nie masz pojęcia jak się stęskniłem. To jest niedopuszczalne żebyś przyjeżdżała do mnie tylko wtedy, gdy jest Silver Mob. - ostatnie zdanie wypowiedział z udawanym oburzeniem
- No wiem. Ale dzisiaj nadrobimy te wszystkie miesiące.
- A tak w ogóle to jak się trzymasz, młoda? - powiedział i mocniej objął dziewczynę - Tak mi przykro z powodu twojego taty i Monic. Jak DJ mi o tym powiedział myślałem, że się zgrywa. - Czekaj! Czy Monic to nie jest ta dziewczyna ze zdjęcia u Rose w pokoju, która wyjechała? Czemu mówi o niej tak jakby nie żyła?
- To jest Ashton. - oznajmiła wyciągając do mnie rękę, abym podszedł bliżej - Ashton, to jest Timmy. - uścisnąłem sobie z nim dłoń. Timmy był na pewno ode mnie starszy o przynajmniej 3 lata. Był też dużo wyższy i lepiej zbudowany. Jego jasne włosy były starannie postawione na żel w przeciwieństwie do moich, które jak zwykle były w nieładzie. Miał na sobie jakąś dziwną neonową koszulę. Kto w takich chodzi? A no tak. Neon = Silver Mob.
- Musimy się jeszcze przebrać. Daj nam kluczyk do 8. - z moich obserwacji wyrwał mnie głos Mann
- Dałem już chłopakom.
- Co?! Te dupki już tu są?! Pisali, że będą dopiero po 22:00. Widzimy się na imprezie. - oznajmiła i minęła mnie kierując się do schodów, które zapewne prowadziły do naszego pokoju. Gdy już miałem za nią iść, ktoś chwycił mnie za ramię i gwałtownie obrócił przez co straciłem trochę równowagę.
- Uważaj na nią. - powiedział ostro Timmy, wtedy nie przypominał tego uśmiechniętego Timmego, który witał się z Axl. Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i pokierowałem się za brunetką, która już otwierała drzwi do 8. Po tej czynności rozległy się głośne piski i okrzyki radości. Dziewczyna z impetem rzuciła się na dwóch chłopaków nie małej postury. Nie wyglądali na 17 lat. Czułem się dość niezręcznie stojąc w rogu pokoju i patrząc jak ta trójka tarza się po ziemi. Dziewczyna wstała z podłogi i podeszła do mnie ciągnąc mnie na środek pokoju za rękę.
- To jest Ashton. A to Logan - chłopak w czarnej i oczojebno-fioletowej koszuli rozpiętej do połowy - i Dylan - chłopak bez koszulki z namalowanym neonową farbą śladem pazurów. Przywitałem się z każdym oddzielnie. Dylan uścisnął mi dłoń, a Logan przytulił, tak to na pewno gej. - Tak się za wami stęskniłam. - kontynuowała dziewczyna
- My za tobą też słoneczko. - powiedział ckliwym głosem Logan
- Idę się przebrać do łazienki, ty Ash też się szykuj. - poinformowała po czym zniknęła za drzwiami. A ja zostałem sam w pokoju z dwoma nieznanymi mi chłopakami. Nie czułem się komfortowo.
- Dobra, powiemy prosto z mostu. - zaczął Logan - Wydajesz się być spoko, a nasza Axl cię lubi. Ale widzę, że jesteś takim samym ruchaczem jak mój brat...
- Więc, jeśli zabawisz się tak z naszą Axl to nie chcę być w twojej skórze. - kontynuował Dylan - Ona przeszła już dużo, jest jedną z najważniejszych kobiet w naszym życiu i nie pozwolę, żeby znów cierpiała.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. - zauważyłem
- Możemy się polubić, ale musisz na nią uważać. - czuję deja vu
Ubrałem czarne porwane rurki, czarną bluzkę bez rękawów z neonowym obrazkiem, w pasie przewiązałem czerwono-czarną koszulę w kratkę, na nogi założyłem limonkowe oczojebne vansy, a na włosy bandanę tego samego koloru co buty.
- Gorący jesteś. - stwierdził Logan, a ja poczułem się co najmniej dziwnie
- Zignoruj. - polecił Dylan i miałem zamiar skorzystać z jego rady
Usłyszałem skrzypienie drzwi, a moim oczom ukazała się Mann ubrana w krótkie, poszarpane u dołu, jeansowe spodenki, białą, cienką bluzkę z wycięciami, przez co idealnie mogłem zobaczyć jej różowy stanik, na nogach miała czarne trampki, włosy rozpuszczone, a na ustach miała jasno-niebieską szminkę.
- Gdybyśmy nie przyjaźnili się z jakieś 17 lat już bym cię przeleciał. - oznajmił jeden z bliźniaków
- Tani tekst, ale wiem, że Logan zaraz go przebiję. - mówiła rozbawiona brunetka
- Dla ciebie mógłbym stać się hetero od zaraz. - dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą
- Wyglądasz niesamowicie, Rose. - powiedziałem dzięki czemu Mann obdarzyła mnie swoim zniewalającym uśmiechem
- Dziękuję. Jest dopiero 22:15, czyli przez kolejne 20 minut będzie nudno. Mamy czas, żeby wylosować kto gdzie śpi. - poinformowała i zniknęła znowu w łazience w poszukiwaniu torebki.
- Nazwałeś ją ''Rose''? - spytał szeptem Miller
- Tak, wiem, ze tata ją tak kiedyś nazywał.
- Tylko jemu pozwalała się tak nazywać. - oznajmił drugi
- Dobra. Losujemy. - przy nas znów pojawiła się dziewczyna, pomijając tą krótką wymianę zdań z Millerami zdążyłem zauważyć, że w pokoju jest jedno dwu, a raczej trzyosobowe łóżko i jednoosobowy materac pod ścianą. - Zacznę pierwsza, jeśli pozwolicie. - posłała nam uśmiech i chwyciła jeden kawałek papieru. - Jeeej! Łóżko po prawej.
- Materac. - Dylan
- Łóżko po lewej. - Logan
- Łóżko, środek. - będę spał między gorącą laską, której nie mogę przelecieć, a napalonym gejem, którego nie chcę przelecieć. Zajebiście!
Wyszliśmy z pokoju nie zabierając ze sobą nic poza kluczem. Moje ciało owjał nieprzyjemny chłód. Ale na szczęście remiza, w której odbywa się impreza jest dosłownie naprzeciwko motelu pod, którym wyraźnie było już słychać muzykę wydobywającą się z opuszczonego budynku. Pod remizą stało mnóstwo dzieciaków, którzy chcieli dostać się na Silver Mob bez zaproszenia, szło im to nieudolnie, delikatnie mówiąc. Axl z chłopakami przywitała się z ogromnymi ochroniarzami po czym stanęli przed samym wejściem.
- Axl daj klucz. Logan go przechowa. - stwierdził Dylan - Zaraz upolujesz jakiegoś faceta i nie będziemy mogli dostać się do pokoju. - dziewczyna niechętnie oddała klucz
- Ashton, posłuchaj. - zaczęła - Wiem, że będziesz chciał zaraz kogoś wyrwać, ale za nic w świecie nie bierz się za laskę zwaną ''Bibi''.
- Dlaczego? - spytałem
- Gościu, ona do tej pory w swojej japie i nie tylko pewnie miała kutasy już połowy Silver Mobu. Uwierz mi nie chcesz tego. Sam się o tym przekonałem. - stwierdził Dylan, po czym wszedł do budynku, krzycząc - Imprezę czas zacząć!
- Dobrej zabawy! - krzyknęła Rose, aby mógł ją usłyszeć. Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę baru w tym czasie wyhaczyłem parę fajnym lasek, z którymi mogę się dzisiaj zabawić. To będzie zajebista impreza!
~~~~*~~~~
''Zasypiaj późno, baw się,
bądź dziki, pij whisky
i jeździj szybko po pustych ulicach,
z pustym umysłem,
daj się ponieść miłości
i nie pozwól się aresztować.''
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Jak wam się podoba rozdział? Liczę na wasze opinie w komentarzach.
Jeśli będę miała czas kolejny post pojawi się we wtorek.
Do zobaczenia! ;-]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz