Ashton
-
Twoja laska idzie. - powiedziałem do Caluma, kiwając na rudą, ale gdy
zobaczyłem jak chłopak piorunuje mnie wzrokiem od razu się poprawiłem -
Sorry. Twoja dziewczyna idzie.
- Czemu jesteś taka smutna, kochanie? - spytał brunet całując dziewczynę w czoło. Kiedy mój kumpel zrobił się taką ckliwą ciotą?
- Mam WF na zastępstwie z waszym trenerem.
- Nie będzie tak źle, skarbie. - pocieszał ją Hood, a ona odwdzięczyła się mu namiętnym pocałunkiem, na co wywróciłem oczami
- Widzieliście może Axl? Od rana nie mogę jej znaleźć. - spytała Alice
-
Właśnie idzie. - Calum wskazał na brunetkę kierującą się w naszą
stronę. Gdy nas zobaczyła od razu się uśmiechnęła, a ja odwdzięczyłem
się jej tym samym. Ona ma tak ładny uśmiech, ona uśmiecha się tak
szczerze, nie tylko jej usta się śmieją, ale też jej oczy, jej cała
twarz. Dobra, teraz ja robię cię ckliwą ciotą. Moją błogą chwilę
przerwał Luke, gdy tylko podbiegł do Axl, objął ja w pasie i pocałował w
policzek, a moje ciało znów przepełniła złość.
- Hej - przywitała się roześmiana brunetka - Co ty taka smutna? - spytała rudowłosą
- Mamy teraz WF z trenerem chłopaków.
- A no tak. Idziemy? - zapytała i skierowała się z przyjaciółką na halę gimnastyczną
- My lekcje już skończyliśmy. Idziemy do mnie? - zaproponowałem
- Nigdzie nie idziemy. - odezwał się Michael, który znikąd pojawił się przed nami
- Dlaczego? - spytał blondyn
- Trener kazał przyjść na halę całej drużynie. Podobno chcę zrobić trening.
- Przecież ma teraz zastępstwo z dziewczynami. - zauważył Hood, a kolorowy tylko wzruszył ramionami
~~~~*~~~~
Całą
drużyną usiedliśmy na trybunach, obserwując nieudolne próby grania w
koszykówkę przez dziewczyny oraz załamującego się trenera na ten widok.
Zupełnie nie mam pojęcia po co tu w ogóle siedzimy. Przez cały ten czas
wpatrywałem się w znudzoną Axl stojącą na końcu sali w dresach i luźnej
białej koszulce. Z wyrazu jej twarzy można wyczytać, że tęskni za
prawdziwą grą, nie jest tak szczęśliwa jak wtedy, gdy grała ze mną.
Brunetka
rozmawia z Alice, a gdy w jej ręce wpada piłka dziewczyna wykonuje
czysty rzut do kosza, co nie umyka uwadze naszego trenera i chłopaków z
drużyny.
- Ezra! Chodź tu! -
woła mnie nauczyciel. Nasz trener jest facetem grubo po sześćdziesiątce,
który kiedyś trenował mojego tatę, przez co nazywa mnie ''Ezra''.
- Co jest trenerze?
- Co to za dziewczyna? - zapytał trener
- Axl Mann.
- Córka Jasona? - pokiwałem głową, a twarz staruszka się rozpromieniła
- Jest do niego bardzo podobna.
- I gra równie dobrze. - oznajmiłem
- Axl! Podejdź! - zawołał dziewczynę, która od razu skierowała się w naszą stronę - Grałaś kiedyś w jakiejś drużynie?- Byłam kapitanem w Chicago.
- Zwolniło się u nas jedno miejsce, więc jeśli chciałabyś dołączyć...
- Bardzo mi miło, ale chyba jednak podziękuje.
- Sama mówiłaś mi, że tęsknisz za koszem. Masz szansę, żeby znów grać. - wtrąciłem się
- Zrobimy tak. Zagrasz jeden na jeden z Irwinem, jeśli dobrze ci pójdzie ponowie swoją propozycję, a ty ją dokładnie przemyślisz.
- Okej. - zgodziła się
- Wszyscy z boiska na trybuny! Nie zawiedź mnie Jason! - krzyknął trener, ale chwilę później zrozumiał swój błąd - Przepraszam, Axl.
- Jest spoko. - stwierdziła z uśmiechem
Razem z Mann skierowaliśmy się na środek boiska i stanęliśmy na przeciw siebie.
- Nie denerwuj się. Dam ci fory. - uspokoiłem dziewczynę
- Nie ma takiej potrzeby. - stwierdziła rozbawiona
- Sama chciałaś. - zdjąłem swoją koszulę i usłyszałem ciche westchnienia dziewczyn siedzących na trybunach, co mi się podobało, jedynie moja rywalka pokręciła głową z dezaprobatą. Gra się zaczęła. Axl nie chciała wygrać, chciała po prostu naprawdę zagrać. Mimo to żadne z nas nie prowadziło, gdy ja zdobyłem punkt, Rose zaraz go odrabiała i odwrotnie. Na twarzy brunetki mogłem dostrzec szczęście, wiedziałem jak bardzo za tym tęskniła. Kiedyś gdy złamałem nogę, nie mogłem grać przez dobre 3 miesiące, ale gdy w końcu wszedłem na boisko moje szczęście było nie do opisana, dlatego wiem jak ona się teraz czuję po tak długiej przerwie od koszykówki. Naszą grę przerwał dzwonek. Wynik: 21:21
- Moja propozycja jest nadal aktualna! Odpowiedź daj mi po świętach! - krzyknął trener do dziewczyny - A ty Ezra dopilnuj, aby się zgodziła! - zwrócił się do mnie, a ja kiwnąłem głową
Gdy jako ostatni wszyliśmy z hali, chłopaki z drużyny zaczęli gratulować Axl, przytulać ją, podrzucać i błagając, żeby się zgodziła.
~~~~*~~~~
Stałem pod szkołą z chłopakami namawiając Axl, aby zgodziła się dołączyć do drużyny. Niestety ona jest naprawdę uparta.
- Mówiłam wam już, nie chcę grać już w żadnej drużynie.
- Dlaczego? - spytał Calum
-
Właśnie, dlaczego? Spędzałabyś ze mną jeszcze więcej czasu - odezwał
się Hemmings, a ja miałem ochotę rozwalić mu łeb. Nie jestem zazdrosny o
Mann, po prostu... Nie jestem o nią zazdrosny i już! Niech spędza czas z
kim chcę.
- Tylko tego pragnę Luke. -
zażartowała. Obok nas przeszedł Mike - chłopak z drużyny, który jest w
pierwszej dziesiątce tych '' popularnych chłopaków'' w szkole, spojrzał w
naszą stronę i puścił oczko do Axl, na co ona odpowiedziała mu tym
swoim niewinnym uśmiechem.
- Dlaczego się do niego uśmiechasz? - pomyślałem, o nie! Kurwa! Powiedziałem to na głos.
- Co? - zapytała zdezorientowana
- On chcę cię tylko przelecieć. - na moje nieszczęście brnąłem dalej zamiast skończyć - Jak każdy chłopak z Lamar.
- Ja się do niego tylko uśmiechnęłam, a nie zaprosiłam do łóżka - powiedziała lekko zirytowana
-
To jasne. O wiele bardziej wolałabyś pójść do łóżka ze mną, a nie z
nim. - stwierdziłem pewnie, zakładając ręce na piersi, ona zrobiła to
samo.
- Dlaczego taki jesteś? - zapytała, a ja nie miałem bladego pojęcia o co jej chodzi
- Jaki? - spytałem
-
Wydajesz się być naprawdę spoko chłopakiem, ale gdy tylko ktoś to
zauważy od razu zamieniasz się w tego bezczelnego kutasa. - wyjaśniła
nadzwyczaj spokojnie i odeszła
- Ma rację, stary. - poklepał mnie po plecach blondyn
- Spierdalaj! - warknąłem, wsiadłem do samochodu i odjechałem.
~~~~*~~~~
Axl
Może trochę zbyt ostro potraktowałam Ashtona? No ale powiedziałam prawdę.
Kiedy już myślę, że jest naprawdę fajny, on to zauważa i zamienia się w
zadufanego w sobie macho. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk
przychodzącego SMS-a . Sydney: Hej słońce! <3 i="">Wysłałam ci paczkę, więc udaj się na pocztę i ją odbierz. Już za tydzień się zobaczymy! Nie mogę się doczekać! Ja: Ja też. Już robię dla ciebie miejsce w szafie Brownie! ;****3>
Równo za tydzień przyjeżdża do mnie moja Sydeny! Chociaż
dzisiaj nie pracuję i tak idę do sklepu, zapytać się babci gdzie jest
poczta. Droga ze szkoły do centrum miasteczka wcale nie jest krótka. Mój
spacer zajął mi dobre 30 minut.
- Cześć babciu. Cześć Cassandra.
- Witaj kochanie. - przywitały się równocześnie
- Nie pracujesz dzisiaj. - zauważyła babcia
- Tak, wiem. Ale Sydney przysłała mi coś i muszę to odebrać, tylko nie wiem gdzie jest poczta.
- Obok razem z posterunkiem. - wyjaśniła Cassnadra
- Dzięki.
Wyszłam ze sklepu i od razu się z kimś zderzyłam, gdy podniosłam głowę ujrzałam czerwoną czuprynę. Michael.
- Hej, gdzie tak lecisz? - spytał chłopak
- Na pocztę. - oznajmiłam i wskazałam na drzwi budynku
- Ja też. - otworzył drzwi i puścił mnie przodem
Przy biurku siedziała czarnowłosa z blond pasemkami kobieta na oko mająca 40 lat.
- Dzień dobry. - przywitałam się, a ona odpowiedziała mi tym samym
- Cześć mamo. - odezwał się Clifford
-
Synu! Czerwony? Nie długo łysy będziesz, a ja nie mam zamiaru wydawać
pieniędzy na tupeciki dla ciebie. - żaliła się kobieta - Przedstawisz
mnie swojej koleżance?
- Jestem Axl - przedstawiłam się
- Mikeyla. Mama Michaela.
- Mamo, dasz mi klucze? - zapytał kolorowy, a kobieta sięgnęła do torebki
- Tylko bądźcie grzeczni. - upomniała nas, na co chłopak wywrócił oczami, a ja stłumiłam śmiech
- Tak właściwie to ja przyszłam po paczkę.
- Jest jedna z Chicago dla Axl Mann od Sydney Brown.
- Wszystko się zgadza. - kobieta podała mi paczkę, a gdy już miałam wychodzić zawołała mnie
-
Jest jeszcze jeden list do ciebie. - nie kryłam zdziwienia i odebrałam
list z rąk Mikeyli. Ale gdy zobaczyłam na kopercie napisane wielkimi
literami LONG WAY HOSPITAL* PILNE o mało się nie przewróciłam. Dobrze, że za mną stał Michael, który złapał mnie za ramiona, abym mogła odzyskać równowagę.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony
-
T-t-tak. - wyjąkałam, po czym wyszłam razem z kolorowym i kierowałam
się stronę domu. List włożyłam do torby, a paczkę wzięłam pod pachę.
Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, którą przerwał Clifford.
- Słyszałem, że na święta przyjeżdża twoja przyjaciółka. - pokiwałam głową - Ta blondynka?
- Sydney. - wyjaśniłam
- Pamiętasz co mi obiecałaś?
- Odśwież mi pamięć. - poprosiłam
- Podobno jestem w jej typie, a ona jest w moim więc...
- A czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny? - spytałam zakładając ręce na piersi
-
W ciągu tygodnia wiele jeszcze może się zmienić. - powiedział
puszczając mi oczko. Sydney jest taka sama jak on. Nie bawi się w
poważne związki, ją interesują te kilkudniowe oraz jednorazowe przygody.
Nie boję się, że ją zrani, bo zachowują się identycznie. - Mam
nadzieję, że przyjmiesz propozycję trenera i dołączysz do drużyny.
-
Nie męcz mnie już z tym. - błagałam co wywołało u niego śmiech. Od
razu przypomniał mi się mój naskok na Irwina. - Myślisz, że powinnam
przeprosić Asha?
- Powiedziałaś prawdę, której jeszcze żaden z nas mu jej nie powiedział. - wyznał
- Źle się z tym czuję, nie chcę mieć z nim złych kontaktów, zwłaszcza, że w sobotę jadę z nim na Silver Mob.
- To tylko Irwin. Do jutra mu przejdzie. Nie zadręczaj się tym. - pocieszał mnie kolorowy
- Znasz go dłużej, więc pewnie masz rację.
- Ja skręcam tutaj. Do jutra, Axl. - przytulił mnie na pożegnanie
- Do jutra.
Gdy
wróciłam do domu usiadłam na łóżku, a w moich rękach ciążył list z Long
Way Hospital. Nie mam odwagi go otworzyć. Dokładnie wiem KOGO dotyczy,
ale nie mam bladego pojęcia CZEGO dotyczy i nie wiem, czy chcę wiedzieć.
Boje się tego co mogę znaleźć w tej kopercie.Wiem jedno. ON znowu do
tego wrócił, ale ja kolejny raz już mu nie pomogę, on nigdy mi nie
pomógł. Schowałam list do pianina, do którego od dawna mnie nie ciągnie.
Jak to mówią: co z oczu to z serca.
~~~~*~~~~
''Ciężko jest odpowiedzieć na pytanie:
'' Czy wszystko dobrze?'',
kiedy nic nie jest dobrze.''
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Long Way Hospital - nazwa zmyślonego ośrodka odwykowego
Witajcie!
Jak wam się podoba rozdział?
Liczę na wasze opinie w komentarzach.
Bardzo chciałabym podziękować, za wszystkie wejścia na mojego bloga oraz wszystkie komentarze pod rozdziałami.
Widzimy się w sobotę!
Do zobaczenia ;-]
Czekam na następny bo bardzo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
OdpowiedzUsuń