Kierowałam się samotnie w stronę sali od matematyki, gdy drogę zagrodził mi ''Zniewalający Luke''.
- Siema Axl. Nie widziałem cię na stołówce. Ukrywasz się? - spytał z rozbawieniem puszczając mi oczko, a ja patrzyłam na niego zdezorientowana
- Hej. Rozmawiałam z Sydney i straciłam rachubę czasu. - wyjaśniłam, chłopak chwilę mi się przyglądał po czym na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek
- Chyba dobrze bawiłaś się w weekend. - stwierdził wskazując palcem na dwie, duże malinki na mojej szyji, o których zupełnie zapomniałam, od razu zakryłam je włosami i weszłam bez słowa do klasy, siadając na swoim miejscu. Chwilę później w sali pojawił się nauczyciel.
- Przywitam was ocenami z ostatnich klasówek. - zaczął chodząc po klasie i kładąc kartki z wynikami każdemu na ławce. Jak zwykle dostałam piąteczkę. Lubiłam matematykę, a ona lubiła mnie. Szerze mogłam powiedzieć, że jestem umysłem ścisłym. Nie potrafię uczyć się czegoś ''na blachę'', ja muszę to zrozumieć. - Hemmings! - kontynuował - Ile jeszcze pał postawie ci w tym roku?
- Pan? Żadnej. Od tego mam dziewczyny - odpowiedział blondyn, a po klasie rozniosła się fala śmiechu, którą nauczyciel od razu uciszył
- Jeśli z następnej klasówki znów dostaniesz ocenę niedostateczną nie będziesz mógł grać w drużynie. - powiedział stanowczo - Zdajesz sobie z tego sprawę? - z twarzy Luka momentalnie zniknął cwaniacki uśmiech - Ale żeby do tego nie dopuścić będziesz miał dodatkowe lekcje matematyki. Nie ze mną rzecz jasna. Zaraz znajdziemy ci jakiegoś korepetytora. - kontynuował rozglądając się po klasie, jego wzrok padł na mnie, to takie przewidywalne... - Panno Mann proszę zapoznać się ze swoim nowym uczniem.
~~~~*~~~~
Chciałam spotkać się z Alice i w końcu spędzić z nią trochę czasu, ale: Umówiłam się z Calume'm... To zaczynało mnie już naprawdę wkurwiać. W szkole sama błąkałam się po korytarzach, bo ona wychodząc z sali od razu leciała do bruneta. Czasami spędzałam przerwy z Lukiem, jeśli mieliśmy mieć zaraz razem lekcje. On jest naprawdę spoko, ale gdy dłużej mu się przyglądam wydaję mi się, że słyszę jak Monic mówi jak piękne są jego niebieskie oczy, czy jak zniewalający jest jego uśmiech. Kurwa... Tak bardzo z nią tęsknie. Za całym moim popieprzonym życiem w Chicago. Życie w Lamar jest takie beztroskie, (nie licząc sytuacji z Gregiem)a to do mnie kompletnie nie pasuje, to jest po prostu nudne. Po szkole albo pracowałam, albo siedziałam w swoim pokoju. I teraz właśnie to robiłam. Siedziałam na podłodze i bawiłam się popsutym gramofonem, który próbowałam naprawić. TAK! Udało się teraz tylko wypróbować sprzęt. Skierowałam się w do salonu gdzie siedziała babcia z jakąś młodą kobietą.
- Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie
- Axl proszę poznaj Sophie, jest pielęgniarką i... - mówiła babcia, ale przerwałam jej, gdy usłyszałam słowo pielęgniarka
- Coś się stało? Źle się czujesz? - zasypywałam staruszkę pytaniami
- Z twoją babcią wszystko dobrze - uspokoiła mnie kobieta - Miło mi cię poznać Axl. Moja córka cały czas o tobie mówi. - posłałam jej pytające spojrzenie - Lauren. - pokiwałam głową i zwróciłam się do babci
- Udało mi się naprawić gramofon i chciałam spytać czy mamy gdzieś płyty winylowe.
- Oj, przykro mi skarbie, ale oddałam je.
- Aha - powiedziałam zawiedziona i zaczęłam kierować się z powrotem do swojego pokoju
- Zaczekaj - zawołałam za mną Sophia - Te płyty kurzą się u Ashton'a napewno ci je pożyczy.
- A jest może teraz w domu? - spytałam
- Ma szlaban, więc tylko tam można go teraz znaleźć.
~~~~*~~~~
Ashton mieszkał jakieś trzy domy ode mnie, więc po niespełna 5 minutach byłam pod jego drzwiami, które otworzył mi Ezra.
- Dzień dobry.
- Cześć Axl, proszę wejdź - przywitał się ze mną mężczyzna z wielkim uśmiechem na ustach, otwierając szerzej drzwi
- Przyszłam pożyczyć winyle od Ashton'a.
- Chodź, zaprowadzę cię do jego pokoju.
Pokój Irwina był na górze, na samym końcu korytarza. Był urządzony podobnie do mojego, znaczy do mojego taty. Ciemne ściany, na których wisiały plakaty różnych zespołów, wielkie łózko na środku, olbrzymia szafa i jakieś drzwi w rogu, z których wyłonił się właśnie chłopak... bez koszulki. Chciałam coś powiedzieć, ale znów zapatrzyłam się na jego umięśniony tors. On niestety znowu to zauważył, a na jego usta wkradł się zadziorny uśmiech ukazujący jego słodkie dołeczki. Musiał brać właśnie prysznic, bo z jego włosów kapały pojedyncze krople. Wyglądał naprawdę seksownie. NIE! Axl nie myśl o nim w ten sposób!
- Tobie naprawdę podoba się widok mojej klaty, co?
- Twoja mama powiedziała, że masz winyle mojego taty. Mógłbyś mi parę pożyczyć? - zapytałam próbując nie patrzeć na jego ciało
- Jasne - spod łóżka wyciągnął karton ze starymi płytami.
Siedziałam na podłodze grzebiąc w kartonie, nie mogłam się na tym skupić, ponieważ wciąż półnagi Ashton pochylał się nade mną, a jego oddech odbijał się od mojej szyji wywołując przy tym przyjemny dreszcz na moim ciele. Nagle ktoś zapukał w okno, na które od razu przeniósł się nasz wzrok.
- Cholera! - zaklął Irwin - To Paige.
- To nie ty powinieneś wspinać się do niej przez okno? - spytałam
Gdy okno zaczęło się otwierać, chłopak złapał mnie za nadgarstek i wepchnął do szafy. Czekaj? Co?! Czy on mnie właśnie schował w swojej szafie?
~~~~*~~~~
Ashton
Szybko wepchnąłem Axl do szafy, aby uniknąć niepotrzebnej awantury i zwróciłem się do Paige.
- Co ty tu robisz? - spytałem oschle
- Stęskniłam się za tobą - powiedziała przesłodzonym głosem i wpiła się w moje usta, całując mnie zachłannie. Gdy się ode mnie oderwała przejechała ręką po moim nagim torsie zatrzymując się na moim kroczu i ściskając je. - To gdzie dzisiaj się ''bawimy''? Podłoga, biurko, czy może w końcu zrobimy to na łóżku? - kontynuowała i ściągnęła bluzkę rzucając nią we mnie. Jej wielkie cycki opinał różowy koronkowy stanik, ciężko było się oprzeć takiemu widokowi, ale zważając na to, że w mojej szafie jest Mann musiałem się opanować. Zresztą jej cycki nie robią na mnie takiego wrażenia jak kiedyś.
- Ubierz się - powiedziałem podając jej bluzkę, a ona spojrzała na mnie zaskoczona
- Ash, proszę cię. Oboje tego chcemy - mówiła kładąc moje ręce na swoich piersiach - Nie pieprzyliśmy się już dwa tygodnie.
- I co z tego... - lekko ją odepchnąłem
- To przez tą całą Axl. Prawda? - pytała zirytowana
- O co ci chodzi?
- Ona mi ciebie odbiera, chce nas rozdzielić. - twierdziła płaczliwym tonem
- Paige! Nie ma żadnych NAS! Zrozum. Czas zakończyć nasz układ - powiedziałem kierując się w stronę okna - Lepiej jak już pójdziesz.
Dziewczyna wyminęła mnie rzucając krótkie: ''Pożałujesz tego.'' i szybko zniknęła za oknem. A ja wypuściłem Axl z szafy. Boże, jak to brzmi... Mann bez słowa zapakowała płyty, które wybrała do swojej torby, a w ręce trzymała jakąś czarną koszulkę.
- Chcesz ukraść mi ubrania? - spytałem gdy dziewczyna stała przy moim łóżku i próbowała zapiąć torbę.
- Ta koszulka jest akurat moja. - oznajmiła
- Masz moją bluzkę przy sobie?
- No nie, ale... - nie pozwoliłem jej dokończyć i wyrwałem ubranie z jej rąk
- Więc Gunsy zostają u mnie, póki Cobain nie przyjdzie.
- Mogę ci go zaraz przynieść, ale swoją bluzkę zabieram teraz - podeszła do mnie i wyrwała mi materiał z rąk, gdy próbowałem zrobić to samo, dziewczyna potknęła się i upadła na moje łóżko, a ja na nią. Nie powiem, że mi się to nie podobało. Chwyciłem jej nadgarstki i oparłem je o łóżko nad jej głową. Mógłbym ją teraz przelecieć, ale nie chciałem tego. Znaczy chciałem, ale nie teraz, to powinno wyglądać inaczej.
- Do twarzy ci z tymi malinkami. - powiedziałem, gdy włosy odkryły jej szyję i można było dostrzec różowe ślady
- Złaź ze mnie - warknęła, ale w jej głosie nie było słychać złości, bardziej rozbawienie. Na te słowa opadłem na nią bezwiednie chowając głowę w zagłębieniu jej szyji. - Zgnieciesz mnie - wypowiadając to jej usta delikatnie muskały moje ucho co ku mojemu zdziwieniu podniecało mnie. Axl to zauważyła, a raczej poczuła przez co zachichotała i przygryzła płatek mojego ucha, przez co moje spodnie zaczęły robić się jeszcze ciaśniejsze. Wykorzystała moją chwilową słabość i przewróciła mnie na plecy, siadając na mnie okrakiem z triumfalnym uśmiechem na ustach. Z łatwością mógłbym wrócić do poprzedniej pozycji, o czym doskonale wiedziała, ale nie chciałem tego. Dziewczyna położyła swoje dłonie na moim nagim torsie i zaczęła przybliżać swoją twarz do mojej. Położyłem swoje ręce na jej biodrach, ale chwile później zsunąłem je na pośladki, na ten czyn na twarzy brunetki pojawił się większy uśmiech. Teraz wiedziałem, że chciała tego tak samo jak ja. Już mieliśmy zatopić się w pocałunku i zerwać z siebie ubrania. Było już tak blisko, ale jak zwykle ktoś musiał to przerwać. Do mojego pokoju wparował Clifford i Hemmings, a Axl momentalnie ze mnie zeskoczyła, poprawiła ubranie, złapała swoją torebkę i kierowała się w stronę wyjścia tłumacząc, że musi już iść. Zagrodziłem jej drogę przy drzwiach od mojego pokoju i zabrałem z jej rąk ubranie, które próbowała wynieść.
- Koszulka jak na razie zostaje - oznajmiłem, a dziewczyna posłała mi niemrawy uśmiech, widać było, że jest zawstydzona całą sytuacją. Gdy już miała wychodzić wtrącił się Luke.
- Kiedy zaczynamy lekcje? - zapytał blondyn
- W piątek po szkole - odpowiedziała szybko i zniknęła za drzwiami
- Jakie lekcje? - zwróciłem się do Luka
- Korepetycje z matmy. - wyjaśnił - A tak w ogóle to myślałem, że Axl jest ''ziemią świętą'', a z tego co widziałem dla ciebie to nie ma znaczenia.
- Właśnie. Żaden z nas nie może jej przelecieć i zdaje się, że to właśnie ty ustanowiłeś tą zasadę. - wtrącił się Michael
- Dokładnie. - przytaknął blondyn - Mamy rozumieć, ze ta zasada już nie obowiązuje? - dokończył wymieniając sugestywne spojrzenia z kolorowym
- Obowiązuje. - stwierdziłem ostro - A to był tylko incydent, który się więcej nie powtórzy.
Powiedziałem to chociaż nie dokońca się z tym zgadzam. Rose pociąga mnie i to bardzo, ale obiecałem coś tacie. Problem w tym, że nie myślę o niej jak o lasce na jedną noc, ale też nie jak o dziewczynie na stałe, ja nie bawie się w poważne związki. Po biwaku zacząłem myśleć o dziewczynach inaczej. Nie są już dla mnie panienkami do zaliczenia. Gdy Axl spała wtulona w moje ramiona, pomyślałem, że fajnie byłoby mieć kogoś przy kim mógłbym zasypiać i budzić się, a nie uciekać zanim się obudzi. Kogoś kto będzie należał tylko do mnie, a ja tylko do tego kogoś. Ale dobrze wiem, że nie jestem jeszcze na to gotowy. Jeśli poznałbym jakąś dziewczynę wiem, jak mógłbym ją bardzo zranić. W końcu jestem osiemnastoletnim chłopakiem, który nie myśli głową, a tym co ma w spodniach.
- Do twarzy ci z tymi malinkami. - powiedziałem, gdy włosy odkryły jej szyję i można było dostrzec różowe ślady
- Złaź ze mnie - warknęła, ale w jej głosie nie było słychać złości, bardziej rozbawienie. Na te słowa opadłem na nią bezwiednie chowając głowę w zagłębieniu jej szyji. - Zgnieciesz mnie - wypowiadając to jej usta delikatnie muskały moje ucho co ku mojemu zdziwieniu podniecało mnie. Axl to zauważyła, a raczej poczuła przez co zachichotała i przygryzła płatek mojego ucha, przez co moje spodnie zaczęły robić się jeszcze ciaśniejsze. Wykorzystała moją chwilową słabość i przewróciła mnie na plecy, siadając na mnie okrakiem z triumfalnym uśmiechem na ustach. Z łatwością mógłbym wrócić do poprzedniej pozycji, o czym doskonale wiedziała, ale nie chciałem tego. Dziewczyna położyła swoje dłonie na moim nagim torsie i zaczęła przybliżać swoją twarz do mojej. Położyłem swoje ręce na jej biodrach, ale chwile później zsunąłem je na pośladki, na ten czyn na twarzy brunetki pojawił się większy uśmiech. Teraz wiedziałem, że chciała tego tak samo jak ja. Już mieliśmy zatopić się w pocałunku i zerwać z siebie ubrania. Było już tak blisko, ale jak zwykle ktoś musiał to przerwać. Do mojego pokoju wparował Clifford i Hemmings, a Axl momentalnie ze mnie zeskoczyła, poprawiła ubranie, złapała swoją torebkę i kierowała się w stronę wyjścia tłumacząc, że musi już iść. Zagrodziłem jej drogę przy drzwiach od mojego pokoju i zabrałem z jej rąk ubranie, które próbowała wynieść.
- Koszulka jak na razie zostaje - oznajmiłem, a dziewczyna posłała mi niemrawy uśmiech, widać było, że jest zawstydzona całą sytuacją. Gdy już miała wychodzić wtrącił się Luke.
- Kiedy zaczynamy lekcje? - zapytał blondyn
- W piątek po szkole - odpowiedziała szybko i zniknęła za drzwiami
- Jakie lekcje? - zwróciłem się do Luka
- Korepetycje z matmy. - wyjaśnił - A tak w ogóle to myślałem, że Axl jest ''ziemią świętą'', a z tego co widziałem dla ciebie to nie ma znaczenia.
- Właśnie. Żaden z nas nie może jej przelecieć i zdaje się, że to właśnie ty ustanowiłeś tą zasadę. - wtrącił się Michael
- Dokładnie. - przytaknął blondyn - Mamy rozumieć, ze ta zasada już nie obowiązuje? - dokończył wymieniając sugestywne spojrzenia z kolorowym
- Obowiązuje. - stwierdziłem ostro - A to był tylko incydent, który się więcej nie powtórzy.
Powiedziałem to chociaż nie dokońca się z tym zgadzam. Rose pociąga mnie i to bardzo, ale obiecałem coś tacie. Problem w tym, że nie myślę o niej jak o lasce na jedną noc, ale też nie jak o dziewczynie na stałe, ja nie bawie się w poważne związki. Po biwaku zacząłem myśleć o dziewczynach inaczej. Nie są już dla mnie panienkami do zaliczenia. Gdy Axl spała wtulona w moje ramiona, pomyślałem, że fajnie byłoby mieć kogoś przy kim mógłbym zasypiać i budzić się, a nie uciekać zanim się obudzi. Kogoś kto będzie należał tylko do mnie, a ja tylko do tego kogoś. Ale dobrze wiem, że nie jestem jeszcze na to gotowy. Jeśli poznałbym jakąś dziewczynę wiem, jak mógłbym ją bardzo zranić. W końcu jestem osiemnastoletnim chłopakiem, który nie myśli głową, a tym co ma w spodniach.
~~~~*~~~~
AXL
Czemu się tak zachowałam? Co mi strzeliło do głowy? Nie jestem takim typem dziewczyny, która jeśli tylko ma okazję wskakuje chłopakowi do łóżka. Mimo, że chciałam nie mogłabym. Nie należę do osób, które potrafią znaleźć sobie kogoś na jedną noc, chociaż patrząc na to jaka byłam w Chicago można by sądzić inaczej. Nie mogłabym przespać się z Ashtonem i na drugi dzień jak gdyby nigdy nic z nim rozmawiać. Incydent, który wydarzył się 10 minut temu, nigdy więcej nie może mieć miejsca.
Zaraz zacznie się moja zmiana w sklepie babci, więc powolnym krokiem właśnie tam się kierowałam. Przez dwie godziny nie robiłam tam zupełnie nic. Po prostu siedziałam i patrzyłam w ścianę.
- Kochanie, przynieś z magazynu jakiś pusty karton - poprosiła babcia, przerywając mi moje zajęcie. Kiwnęłam głową i pokierowałam się w stronę schodów. Za każdym razem jak tu wchodzę potykam się o puste kartony, a teraz jak na złość nie mogę żadnego znaleźć.
- Hej - usłyszałam za sobą przez co aż podskoczyłam ze strachu. Za mną stał nikt inny jak Irwin.
- Hej. Co tu robisz? Myślałam, że masz szlaban.
- Bo mam, ale mama potrzebuje kogoś kto będzie nosił zakupy. - wytłumaczył, a ja tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem - A co do tego co się dzisiaj stało...
- To było głupie i nigdy więcej się nie powtórzy. - szybko mu przerwałam
- Dokładnie. To nie miało miejsca. Zapomnijmy o tym.
- Ok.
- Ok. - Ashton przeczesał włosy - Więc... wszystko w porządku? W sensie między nami? Znaczy... no... Kumple?
- Kumple - odpowiedziałam, uśmiechnęłam się i wystawiłam rękę w jego kierunku
- Kumple czasem się przytulają. - stwierdził i rozłożył ramiona podchodząc bliżej. Przytuliłam chłopaka i oparłam głowę na jego ramieniu. Pachniał swoimi perfumami, miętą i papierosami. Pociągająca mieszanka. Axl, przestań! Gdy poczułam, jak szatyn przejżdża nosem po mojej szyji szybko się od niego odsunęłam. Patrzyliśmy się chwilę na siebie, trochę zbyt długo. Poczułam, że policzki robią mi się czerwone, więc momentalnie spuściłam głowę. Ashton jedną rękę schował do tylnej kieszeni swoich spodni, a drugą drapał się po karku. Żadne z nas nie wiedziało co zrobić.
- Axl, znalazłaś ten karton?! - ten niezręczny moment przerwał krzyk babci, szybko rozejrzałam się wokół
- Umm... Tak! - odpowiedziałam, chwyciłam pudło i wyminęłam szatyna
~~~~*~~~~
''Czasem wystarczy chwila,
by zapomnieć o całym życiu.
Czasem nie wystarczy życie,
by zapomnieć o jednej chwili.''
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Bardzo was przepraszam, że w tamtym tygodniu nie dodałam rozdziału miałam, dużo na głowie, więc jeszcze raz bardzo przepraszam.
Jak wam się podoba już siódmy rozdział? Podzielcie się ze mną swoją opinią w komentarzach.
Do zobaczenia za tydzień!
Bardzo was przepraszam, że w tamtym tygodniu nie dodałam rozdziału miałam, dużo na głowie, więc jeszcze raz bardzo przepraszam.
Jak wam się podoba już siódmy rozdział? Podzielcie się ze mną swoją opinią w komentarzach.
Do zobaczenia za tydzień!