Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 4

Jest czwartek, lekcje się już na szczęście skończyły. Jeszcze tylko jutro i mój upragniony weekend. Nowa szkoła nie była zła, ja po prostu jestem strasznie zmęczona i jedyne na co mam ochotę, to leżeć na łóżku i słuchać muzyki. Stałam przy swojej szafce rozmawiając z Alice, gdy zauważyłam kierującego się w naszą stronę Ashton'a, który ciągnął za sobą Calum'a, to miał być ten dzień. Dzień, w którym umówi się z moją nową przyjaciółką.
- Cześć dziewczyny - przywitał się z wielkim uśmiechem Ash, a ja odpowiedziałam mu z jeszcze większym. Calum stał obok zdenerwowany, a Alice patrzyła na nas zdezorientowana nie wiedząc co ją czeka. Staliśmy tak w ciszy, mając nadzieję, że brunet przejmie inicjatywę, ale gdy zobaczyłam, że prędko tego nie zrobi, postanowiłam mu pomóc.
- O boże. Zapomniałam telefonu z sali gimnastycznej - skłamałam, mając nadzieję, że Ashton załapie o co mi chodzi - Idź do samochodu Alice, zaraz przyjdę.
- Pójdę z tobą - powiedziała dziewczyna i zaczęła kierować się w stronę sali gimnastycznej, ale szybko ją zatrzymałam
- Nie trzeba. Zaczekaj na mnie w samochodzie. - szybko rzuciłam
- Pomogę ci szukać. - upierała się dalej, ale w końcu Irwin zaczął działać
- Ja jej pomogę - powiedział chłopak - I tak miałem się jeszcze spotkać z trenerem.
- No dobraaa. Będę w samochodzie. - oznajmiła trochę zła i zaczęła kierować się na parking
- No idź za nią - powiedziałam cicho do Calum'a i popchnęłam go w stronę dziewczyny, szczerząc się sama do siebie.
- Oby nie stchórzył. - chciał powiedzieć coś jeszcze, ale przerwała mu Paige. Zmierzyła mnie wzrokiem, przyssała się do Ash'a, a następnie odeszła. Poważnie?! Wywróciłam oczami i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia - Czekaj. Szukanie telefonu nie powinno zająć ci więcej czasu? - spytał doganiając mnie
- Powiem, że jednak był w torebce.
- Spoko, ale może trochę zwolnij, bo jestem przekonany, że Calum nawet się jeszcze nie odezwał. - chciałam mu odpowiedzieć, ale przerwała nam kolejna dziewczyna, tym razem blondynka.
- Chodź, powtórzymy wczorajszy wieczór. Zrobię ci... - mówiła dziewczyna liżąc, dosłownie liżąc chłopaka po twarzy. Szybko zniknęłam za rogiem nie chcąc słuchać ich dalszej rozmowy.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i przyciska do szafek... Greg.
- Nie gniewam się na ciebie, złotko. - powiedział łapiąc mnie za tyłek
- Przestań - warknęłam
- Daj spokój, dokończmy to co zaczęliśmy w sobotę. - przycisnął swoje usta do moich, a następnie przeniósł je na moją szyję. Próbowałam go odepchnąć, lecz bez skutku. Chwilę później cofnął się gwałtownie, a zza niego wyłonił się mój wybawiciel.
- Co ty odpierdalasz?! - krzyknął Ashton do chłopaka, odsuwając mnie od niego
- Nie rzucaj się. Sama tego chciała. - prychnął Greg wskazując na mnie
- Właśnie widziałem. Daj jej spokój.
- O co ci chodzi? - spytał brunet - No tak. Już rozumiem. Sam chcesz ją przelecieć.
- Popierdoliło cię?!
- Wielki Irwin zawsze musi ruchać pierwszy, co? - oni mówili o mnie jak o jakimś towarze. Nie wytrzymałam i przerwałam ich ''dyskusję''.
- Hej ja wciąż tu jestem i nie będę się pieprzyć z żadnym z was! - krzyknęłam i wściekła odwróciłam się na pięcie.

~~~~*~~~~

Liczyłam paczki na magazynie w sklepie babci, gdy dobiegł mnie dobrze znany głos rudowłosej dziewczyny.
- Axl! Axl, zejdź na dół! Musisz mi pomóc! 
- Co się stało? - spytałam schodząc po schodach
- Alice, uspokój się. - mówiła Cassandra
- O już jesteś. Calum się ze mną umówił. - powiedziała ze smutkiem w głosie
- To chyba dobrze... - patrzyłam na nią zdezorientowana 
- Tak, ale mama zabroniła mi iść. - wytłumaczyła
- Co? Dlaczego?
- Nie pozwolę, aby jakiś chłopak po kryjomu zapładniał mi córkę - powiedziała oburzona Mary stojąca obok
- Proszę Pani, to tylko randka, a Alice jest mądrą dziewczyną i napewno nie zrobiłaby żadnej głupoty. - starałam się ją przekonać
- Pod wpływem chłopca może się zgodzić na różne głupstwa. 
- Ja chodziłam na randki i nie jestem w ciąży i nie zrobiłam nigdy nic głupiego pod wpływem chłopaka - z tym ostatnim trochę skłamałam, ale chyba zaczęłam ją przekonywać.
- Oj Mary pozwól jej iść - prosiła Cassandra
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem. Axl pójdzie z wami.
- Co? Że niby jako przyzwoitka? Nie. - powiedziałam
- W takim razie nie będzie żadnej randki. - powiedziała stanowczo Mary
- Axl, zgódź się. - prosiła mnie babcia, pokręciłam głową, ale gdy zobaczyłam, że Alice jest bliska płaczu zmieniłam zdanie, a dziewczyna rzuciła mi się na szyję dziękując.
- Kiedy masz tą randkę? - spytałam
- Jutro. Calum przyjedzie o 17:30. Pomożesz mi wybrać ciuchy? - mówiła cała podekscytowana
- Jasne, przyjdę do ciebie o 16:00.
- Dziękuje. Tak się cieszę.
- Tylko uprzedź Calum'a, że nie będziecie sami. - kiwnęła głową i wszyła z mamą ze sklepu.
- Muszę pojechać do sąsiedniego miasta, żeby złożyć zamówienie. Poradzicie sobie? - spytała babcia 
- Tak, jedź już Lucy - powiedziała Cassandra, a ja wróciłam do magazynu
Rozpakowałam towar i zamiotłam cały sklep, nim się obejrzałam była już 21:00.
- Zamkniesz sama? - spytała siwowłosa
- Tak, dobranoc - rzuciłam, gdy kobieta wychodziła
- Dobranoc, Axl.

~~~~*~~~~

Szłam na piechotę, droga do domu nie była długa, ale nie szło mi się zbyt przyjemnie, ponieważ było już ciemno, a w pobliżu nie było ni żywej duszy. Nagle ktoś złapał mnie za ramiona, potknęłam się i upadałam. Światło latarni dokładnie oświetlało twarz tego kogoś. To znowu on. Usiadł na mnie przyciskając kolanami moje nadgarstki do ziemi. Nic nie mówił tylko się uśmiechał. Zaczęłam się szarpać, ale jego to tylko rozbawiło. Nie mogłam krzyczeć, ponieważ wepchnął mi język do ust. Ugryzłam go, a on uderzył mnie w twarz tak mocno, że poczułam jak krew spływa mi po policzku. Krzyczałam, a on całował moją szyję, podwinął mi bluzkę, wodził rękami po moim brzuchu, a następnie zaczął rozpinać swoje spodnie. Czułam jak na nadgarstkach robią mi się siniaki. Prosiłam go, żeby przestał, ale jego to tylko podniecało, powtarzał, że on będzie pierwszy, że tym razem Irwin nie wygra, że musimy skończyć to co zaczęliśmy na imprezie. Nie miałam już siły próbować mu się wyrwać, a głos uwiązł mi w gardle z przerażenia. Moje serce biło tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć. 
Ktoś szybko zerwał chłopaka ze mnie, a ja szybko się podniosłam, chciałam uciekać, ale moje nogi przyrosły do ziemi. Zobaczyłam niebieskie włosy, to był Michael. Byłam mu tak bardzo wdzięczna. Uderzył Grega pięścią w twarz tak mocno, że chłopak przewrócił się. 
- Złamałeś mi nos - wybełkotał
- Spierdalaj Larsson, albo powyrywam ci nogi z dupy - warknął w jego kierunku, a chłopak zaczął uciekać.
Szybko podszedł w moją stronę i mnie przytulił.
- Już dobrze, Axl. - powiedział łagodnie
- Dziękuje Michael, dziękuje... - wyszeptałam w jego klatkę piersiową i rozpłakałam się, nie mogłam nad tym zapanować.
Pierwszy raz od tamtego cholernego dnia pokazałam swoje łzy i to jeszcze komuś, kogo prawie w ogóle nie znałam. Nie płakałam dlatego, że po moim policzku wciąż ciekła krew, czy dlatego, że moje nadgarstki nie miłosiernie bolały. Płakałam ze strachu. Nie przestraszyłam się tego co właśnie się stało. Przestraszyłam się jak bardzo byłam bezsilna, bezbronna, gdyby nie Michael, Greg, by mnie po prostu gwałcił, a ja nie mogłabym nic z tym zrobić. Przytulałam chłopaka przez dobre 10 minut. Przez cała drogę szliśmy w ciszy. Odprowadził mnie pod same drzwi. A na pożegnanie lekko przytulił i poklepał po plecach. 
W domu był tylko dziadek, który siedział przed telewizorem.
- Axl, to ty? - zapytał nie odrywając wzroku od ekranu
- Tak dziadku. - powiedziałam lekko drżącym głosem, ale on nie zwrócił na to uwagi
- Zjesz ze mną kolację?
- Jestem zmęczona. Idę do pokoju. 
Szybko pobiegłam na dół do łazienki i zwymiotowałam. Wymiotowałam dobre 20 minut. Wzięłam prysznic zmywając z siebie dotyk Grega. Płakałam całą noc. Jak mogłam być tak słaba? Nie byłam zła na Larssona. Byłam zła na siebie, że nic nie zrobiłam, poddałam się. Co prawda próbowałam się mu wyrwać, ale bez skutku. Tata nigdy nie pozwolił, by mi się poddać. W nocy wstawałam trzy razy, żeby zwymiotować z obrzydzenia do samej siebie. Zaczęłam planować zemstę na tym dupku, chociaż wiedziałam, że i tak nie dostanie tego na co zasłużył.
Wstałam rano, poszłam do łazienki i gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze myślałam nad tym, żeby zostać w domu, ale nie chciałam dać Gregowi satysfakcji. Mam opuchnięte oczy od płaczu, fioletowo-zielone nadgarstki i siniaka pod lewym okiem z małym rozcięciem. Założyłam jeansy, białą koszulkę i rozpinaną bluzę z za długimi rękawami, aby ukryć nadgarstki. Włosy rozpuściłam tak, żeby nie było widać lewego policzka. Siedziałam w pokoju, aż do przyjazdu Alice, bałam się pójść na śniadanie, dziadkowie mogliby coś zauważyć.

~~~~*~~~~

ASHTON

Michael od samego rana była jakiś dziwny. Mieliśmy dzisiaj przedłużony lunch, a wiedząc, że będzie to długa rozmowa. Czekałem z tym do tej chwili, ale jak zwykle ktoś musiał popsuć moje plany. Tym razem był to Luke.
- Widzieliście? Larsson ma złamany, właściwie bardziej zmasakrowany nos. - mówił śmiejąc się, nikt z naszej grupy nie przepadał za Gregiem, ale graliśmy razem w drużynie, więc musieliśmy go tolerować
- Chujowi się należało. - warknął niebieskowłosy
- Okey. Powiedz o co chodzi. Od rana jesteś jakiś dziwny. - stwierdziłem, ale znów ktoś nam przerwał... Calum.
- Wiecie co? Matka Alice uparła się, że musimy mieć ''przyzwoitkę'' na randce. I nie zgadniecie kto z nami idzie... Axl! - krzyknął 
- Wątpię, że pójdzie. - znów odezwał się Michael
- Dlaczego?! - spytał zaniepokojony brunet, ale ''kolorowy'' milczał
- Dobra Mikey. Powiedź co się stało. - powiedziałem
- Chcesz wiedzieć co się stało? Larsson się stał! - krzyknął
- A może tak jaśniej - dopytywał się Luke - No gadaj!
- Wracałem wczoraj wieczorem do domu i usłyszałem zgłuszony krzyk. Na początku to zignorowałem, ale później zobaczyłem jak Greg siedzi na jakiejś dziewczynie, która próbowała się wyrwać z całych sił. Niepewnie zacząłem iść w ich stronę, ale przyśpieszyłem, gdy tylko zobaczyłem jak ten dupek zaczął ją rozbierać i rozpinać swoje spodnie. Zerwałem go z dziewczyny i uderzyłem go pięścią w twarz. On jest nienormalny. Chciał zgwałcić bezbronną dziewczynę. - mówił coraz głośniej zaciskając dłonie w pięści. Zamurowało mnie. Podejrzewałbym Grega o wszystko, ale nie o to.
- Co to była za dziewczyna? - zapytałem
- Axl - powiedział cicho po dłuższej chwili, a we mnie się zagotowało. Wiedziałem, że ma ochotę na Mann, ale no kurwa. Miałem ochotę rozjebać mu łeb, ale najpierw musiałem znaleźć brunetkę.
Razem z chłopakami kierowaliśmy się w stronę stołówki, gdy zobaczyliśmy Alice. Po jej minie wywnioskowałem, że Axl już jej wszystko powiedziała. Mój wzrok przeniósł się na jeden stolik w rogu pomieszczenia, siedziała tam tyłem, zgarbiona i bawiła się butelką wody. Położyłem jej rękę na ramieniu, co było złym pomysłem, bo dziewczyna, aż podskoczyła ze strachu. 
- Przestraszyłeś mnie - powiedziała cicho
- Przepraszam, nie chciałem. - usiedliśmy wokół niej 
- Jak się czujesz? - spytał Luke, nigdy nie słyszałem, aby mówił tak troskliwym głosem, Axl nie odpowiedziała tylko spojrzała wymownie na Michael'a
- Musiałem im powiedzieć. - wyjaśnił, a dziewczyna odrzuciła głowę do tyłu, wtedy zobaczyłem pod jej okiem siniaka, gdy zorientowała się, że się jej przyglądam, poprawiła włosy, a ja zauważyłem jej posiniaczone nadgarstki, które zaraz ukryła w rękawach bluzy.
- On ci to zrobił? - nie musiała odpowiadać - Zabiję skurwiela! 
- Zostaw go - powiedziała łagodnie, łapiąc mnie za rękę 
- Jak on tego nie zrobi, to ja to zrobię - wtrącił się Luke
- Wszyscy go zostawcie, proszę. - mówiła
- Co powiedzieli twoi dziadkowie? - spytał Calum po dłuższej chwili
- Nic. - rzuciła krótko
- Nie powiedziałaś im? - zapytałem zaskoczony, a ona pokręciła głową
- Komu powiedziałaś? - spytał Michael
- Alice...
- Musisz komuś powiedzieć. Nie może mu to ujść sucho! - warknął niebieskowłosy
- Jeśli ty komuś nie powiesz, my to zrobimy. - powiedział blondyn
- Przyniosłam ci coś do jedzenia - nagle pojawiła się Alice 
- Dziękuję, ale nie jestem głodna.
- Musisz coś jeść. - powiedziała ruda
- Chodź, zawiozę cię do dziadków i wszystko im powiesz - rzuciłem w jej stronę
- Nie! Ja chcę o tym zapomnieć, więc wy zróbcie to samo! - krzyknęła, a w jej oczach pojawiły się łzy
- To co zrobił jest przestępstwem. - kontynuowała Johnson
- Wiem i zapłaci za to. - powiedziała Axl - Ale obiecajcie, że nikomu nic nie powiecie. Proszę - wszyscy się zgodziliśmy, chociaż nikomu się to nie podobało. - Więc gdzie zabierasz dzisiaj Alice? - zapytała Calum'a już z uśmiechem na ustach. Jak ona mogła tak szczerze się uśmiechać? Uśmiech był szczery i to bardzo, ale w oczach wciąż były łzy. Jest silna, ale ona chyba tak nie uważa.
- Niespodzianka - odpowiedział trochę zdezorientowany tak szybką zmianą tematu
Do końca lekcji moje myśli krążyły wokół Axl. Nie rozumiałem czemu nie chciała nikomu nic powiedzieć. Może się wstydziła. I dlaczego Greg posunął się do czegoś takiego? Gdy wszedłem do szatni drużyny zobaczyłem w niej trenera, dyrektora i szeryfa. Cała trójka stała wokół Larssona. Nick trzymał w dłoni strzykawki, trawkę i dość dużą torebkę z białym proszkiem.
- Zostajesz natychmiastowo usunięty z drużyny i zawieszony - powiedział stanowczo dyrektor
- Ale to nie moje. - bronił się Greg
- Rozumiesz, że grozi ci wywalenie ze szkoły? - spytał szeryf - Lepiej się nie pogrążaj.
Patrzyłem jak wyprowadzają go z szatni i wtedy zauważyłem stojącą w rogu Axl z lekkim uśmiechem, co znaczyło, że to jej sprawka. Nie powiem, że źle zrobiła, bo wcale tak nie myślę. Za posiadanie narkotyków i tak spotka go mniejsza kara niż za to co zrobił wczoraj. Ale ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

~~~~*~~~~

AXL

Wzięłam szybki prysznic, założyłam czarne trampki, porwane jeansy i za duża, szarą bluzę, zakładaną przez głowę, a włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby zakrywały oko. Z uśmiechem na ustach kierowałam się do domu Alice. Cieszyłam się, że Gregowi grozi wywalenie ze szkoły. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Ashton widział mnie, gdy wyprowadzali Larssona i wiedziałam, że wiedział, że to moja zasługa. Nie obchodziło mnie co o mnie myślał, cieszyłam się, że Grega spotka kara, jakakolwiek kara. Kochał swoją drużynę i stracił to. Ja przez niego straciłam swoją pewność siebie,... ale tylko na chwilę.
Zapukałam do drzwi małego zielonego domku. Otworzył mi wysoki chłopak, na oko miał 20 lat.
- Cześć, jestem Axl. Jest Alice? 
- Tak jest. Zapraszam - otworzył mi szerzej drzwi - Jestem Toby. Pokój mojej siostry jest na górze. Drugie drzwi po prawej. - kiwnęłam głową i kierowałam się zgodnie z wskazówkami
- Hej - powiedziałam, gdy weszłam do pokoju rudowłosej, był bardzo dziewczęcy
- Cześć. Słyszałam że zawiesili Grega, to twoja zasługa? Bo Calum i reszta chłopaków tak uważa - kiwnęłam głową, myśląc, że zaraz zacznie dawać mi reprymendę, ale ona się uśmiechnęła - Dobrze zrobiłaś, ale nie chcę wiedzieć skąd miałaś te narkotyki.
- I dobrze.
- Nie wiem w co się ubrać. - powiedziała spoglądając na mnie - A ty zamierzasz iść ubrana tak? - spytała ze zdziwieniem
- To twoja randka, nie moja. Ja nie muszę się stroić.
Zmieniała ubrania z 20 razy. Ale w końcu założyła granatowe rurki, różową, zwiewną koszulę, czarne baleriny i czarny płaszczyk, swoje proste, rude włosy rozpuściła. Wyglądała ślicznie, a to, że była bardzo nieśmiała dodawało tylko uroku. Punktualnie o 17:30 usłyszałyśmy dźwięk klaksonu.
- Calum przyjechał. - powiedziała podekscytowana, gdy kierowałyśmy się do wyjścia - Strasznie się denerwuję. Nigdy nie byłam na randce. Nigdy się nie całowałam. Ta randka to chyba zły pomysł, mogłam się nie zgadzać. Zaraz chyba zwymiotuję.
- Uspokój się będzie dobrze. Ale ja nie będę mogła ci pomóc, będę się trzymać od was jak najdalej. - powiedziałam klepiąc dziewczynę po ramieniu.

~~~~*~~~~

''Wewnątrz człowiek się okłamuje.
Uśmiech - nie zawsze jest prawdziwy.
Tylko OCZY - one nigdy nie nauczą się kłamać...''

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie!
Jak wam się podoba rozdział?
Kończą mi się ferie niestety ;c, więc rozdziały będą się pojawiać w soboty i niedziele ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz