Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 22

Zapraszam na mojego ASKA, gdzie przez kilka najbliższych dni odpowiem na wsze wszystkie pytania dotyczące fabuły i nie tylko oraz zdradzę Wam kilka spoilerów.
 
Ten czas potwornie szybko leci. Całkiem niedawno trwały najgorsze wakacje mojego życie, a tymczasem mija połowa marca. Niecałe cztery miesiące do końca roku szkolnego i zerwana układu z Ashton'em. A jak już o tym mowa, to właśnie jadę z nim samochodem, wracając z podwójnej randki. Alice zaciągnęła nas w środku tygodnia na kolejny film o nastolatkach z rakiem - ''Gwiazd naszych wina''. Nie muszę chyba mówić jak bardzo mi się nie podobał. W końcu chłopak zatrzymał się pod domem moich dziadków, którzy zapewne kładli się już spać, mimo że dochodziła dopiero 23.
- Wchodzisz? - spytałam, otwierając drzwi
- Zostaję na noc. - oznajmił - Tylko muszę coś załatwić. Góra 30 minut i już u ciebie jestem. - pokiwałam i dałam mu krótkiego całusa w usta
Po wejściu do domu od razu skierowałam się do swojej łazienki pod prysznic. Umyłam włosy, posmarowałam całe ciało balsamem i w samym ręczniku wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Gdy stałam przy szafie, aby wyciągnąć ubranie do spania, ktoś musnął ręka po moich odkrytych plecach - natychmiastowo się odwróciłam i zobaczyłam dobrze znanego mi szatyna w samych bokserkach.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam, naciągając ręcznik na moje nogi, co wywołało śmiech chłopaka
- Tylko nie mów, że się mnie wstydzisz. - mówił, wciąż się śmiejąc, na co wywróciłam oczami
-  Mógłbyś wyciągnąć mi jakąś koszulkę? - spytałam, a Ashton pokiwał głową, podchodząc bliżej szafy - Górna półka. - nakierowałam. Wyciągnął jakąś szarą bluzkę, a następnie rozłożył ją przede mną - koszulka z Cobain'em. - Poważnie? - wywrócił oczami i założył mi ją przez głowę, wyjmując spod niej ręcznik. Od razu mocniej naciągnęłam na siebie ubranie.
- Masz coś pod spodem, prawda? - zapytał uważnie lustrując mnie wzrokiem - Axl, błagam powiedz, że masz na sobie chociaż majtki. - odsunęłam się od niego, próbując dostać się do szafki z bielizną - Cholera. - powiedział prawie bezgłośnie i zaczął się do mnie zbliżać z uśmiechem błąkającym się na jego ustach. Zatrzymałam go, kładąc moją dłoń na jego nagiej klatce piersiowej, a drugą wciąż przytrzymując bluzkę.
- Odejdź i daj mi się ubrać.
- Już za późno. - powiedział kiwając głową na swoje krocze, podążyłam tam wzrokiem i mogłam przez jego bokserki dobrze widoczną erekcję. Od razu zrobiło mi się gorąco i mogłabym przysiąc, że jestem cała czerwona na twarzy, a to tylko bardziej nakręciło chłopaka.
Zdjął moją rękę z jego piersi i złapał mnie w tali przyciskając swoje czoło do mojego. Patrzył prosto w moje oczy, a ja byłam jak zaczarowana. Nie powiedziałam nic nawet, gdy jego ręce przeniosły się na moje obnażone pośladki. Ścisnął je, a z moich ust wydobył się cichy jęk, który próbowałam stłumić przygryzając wargę. Ash popchnął mnie lekko w stronę łóżka, nie protestowałam, gdy na nie opadłam, a bluzka podwinęła mi się do połowy brzucha. Szatyn położył się między moimi nogami, wciąż nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Odgarnął kosmyk włosów z mojego czoła, snując palcem po moim policzku, aż dotarł do wargi i potarł ja swoim kciukiem. Znów przeniósł wzrok na górną część mojej twarzy, a po chwili w końcu przywarł swoimi ustami do moich. Językiem pieścił moje podniebienie. Splótł nasze dłonie razem i położył je nad moją głową, dalej namiętnie mnie całując. Zaczęłam ssać jego język, by dokładnie zapamiętać jego słodki smak z szczypta tytoniu. Nie trwało to długo, bo Irwin kolejny raz przejął kontrolę, a ja mu uległam i czekałam na jego kolejny krok. Gdy próbowałam znaleźć się jeszcze bliżej niego - jakby to było możliwe - kręcąc się zahaczyłam swoim kroczek o jego, przez co wydał z siebie zduszony jęk, przymknął oczy, złapał moją wargę między swoje zęby, a nasze dłonie ścisnął jeszcze mocniej. Po chwili składał krótkie pocałunki na moich policzkach, szyi, dekolcie. Ręce przeniósł na moją nagą talię mimo, że moje wciąż pozostały w tym samym miejscu. Następnie zamiast rąk, jego usta zaatakowały mój brzuch, ale tylko przez moment, w następnej chwili znalazły się na wewnętrznej stronie mojego uda zostawiając tam po sobie jeden lub dwa ślady. Jego twarz znów była na równi z moją, nasze nie równe oddechy mieszały się ze sobą, gdy my zapatrzeni byliśmy w swoje oczy. Przeniosłam dłonie na jego szyję muskając kciukami policzki. Głowę zatopił w zgłębieniu mojej szyi, ciężko dysząc, jedną ręką podtrzymywał swoje ciało, a drugą sunął wzdłuż mojego roznegliżowanego ciała. Podniósł głowę, zatrzymując dłoń przy mojej ''gotowej'' kobiecości, patrząc na mnie i czekając na pewnego rodzaju pozwolenie. Zamiast słów, przycisnęłam swoje wargi do jego. Sam zinterpretował ten gest i pogłębił pocałunek, a następnie zatopił we mnie swoje palce. Poruszał nimi w dół i w górę, przyśpieszając i zwalniając co chwilę, gdy ja zacieśniałam uścisk na jego szyi. Gdy moja klatka nadzwyczaj szybko unosiła się i opadała, a w brzuchu rosło to przyjemne uczucie, on zaprzestał jakichkolwiek ruchów. W mgnieniu oka jego głowa znalazła się miedzy moimi nogami, a oddech odbijał się od mojego wejścia. W swoje duże dłonie złapał mnie za biodra i przejechał językiem po mojej łechtaczce, aby następnie ją zasysać i przygryzać. Będąc już na granicy wytrzymałości wplotłam palce w jego włosy, ciągnąc za nie. Poczułam ciarki przechodzące przez moje nogi, odchyliłam głowę, zacisnęłam powieki i z jednym, głośnym jękiem doszłam. Leżałam sparaliżowana, dopóki nie poczułam jego równie nierównego oddechu przy moim uchu.
- Zaraz wracam. - szepnął składając pocałunek na mojej skroni. Wstał i skierował się do łazienki nie domykając za sobą drzwi. Schowałam twarz w dłoniach próbując opanować uśmiech, który ciągle cisnął mi się na usta. Nie pierwszy raz szczytowałam i nie pierwszy raz miałam chłopaka między nogami, a nigdy nie reagowałam jak napalona czternastolatka na pierwszą randkę z chłopakiem. Ale muszę przyznać, że widok Ashton'a między moimi nogami jest najlepszym widokiem na całym świecie. Nie myśląc długo podniosłam się z łóżka i poszłam za chłopakiem. Po drodze zakładając najseksowniejsze majtki jakie w tamtym momencie mogłam znaleźć, jeśli można to nazwać majtkami - zwykła, niewygodna, granatowa koronka. Przecisnęłam się przez szparę między framugą, a drzwiami zamknęłam je za sobą. Szatyn był widocznie skrępowany stojąc przede mną z bokserkami w kolanach i starając sobie ulżyć. Bez słowa podeszłam do niego przyssałam się do jego szyi, a do ręki wzięłam jego męskość. Był duży, bardzo duży, zdecydowanie większy od Jimmy'ego i minimalnie od Trevor'a. Złapał za mój pośladek i przycisnął do swojego boku. Jeździłam ręką w górę i w dół co raz szybciej, a w jego szyi zatapiałam zęby, aż nie poczułam lepkiej substancji na swojej dłoni i nie usłyszałam tego charakterystycznego gardłowego jęknięcia.
- Rose... - szepnął, pocałowałam krótko malinkę, którą właśnie mu zrobiłam i poszłam umyć ręce, przyglądając się jego odbiciu w lustrze. Patrzył na mnie chwilę, aż w końcu postanowił założyć na siebie bokserki, które zsunęły mu się do kostek.

~~~~*~~~~
Ashton

Podszedłem do dziewczyny, odwróciłem przodem i opierając ją o umywalkę pocałowałem w jej słodkie, zaczerwienione wargi. Gdy znów na nią spojrzałem, usta miała wykrzywione w uśmiechu. Splotła nasze dłonie razem i wyprowadziła mnie z łazienki, kierując się w stronę łóżka. Oboje położyliśmy się na plecach, nie dotykając się nawzajem co mi się wcale nie podobało. Przyciągnąłem Rose do siebie, położyła głowę na mojej klatce piersiowej, a nogę przerzuciła przez moje. Bawiłem się jej włosami, gdy ona kreśliła nieznane mi wzory na brzuchu. Ma takie delikatne palce i w ogóle... dłonie. Widok Rose szczytującej w mojej koszulce będzie chyba mnie podniecał już do końca życia. 
- Dlaczego nie chcesz być w drużynie? - spytałem 
- Nie to, że nie chcę, nie mogę. - oznajmiła i przeniosła swoją rękę z mojego brzucha na moją dłoń, tym razem bawiąc się moimi palcami - Przez to, że ćpałam byle gówno, a później byłam faszerowana jakimiś antydepresantami mam problemy z sercem. Nie jakieś poważne, ale muszę codziennie brać leki i nie przemęczać się za bardzo, więc parogodzinne treningi odpadają.
- A dzisiaj się przypadkiem nie przemęczyłaś? - zapytałem żartobliwie 
- Czekałam, aż to powiesz. - zachichotała i podniosła głowę, odgarniając włosy z mojej twarzy i całując mnie krótko w usta - Dobranoc, Ash.
- Powiedz jeszcze raz moje imię.
- Ash?
- Powiedz to tak jak wtedy. - poprosiłem, a Mann zmarszczyła brwi
- Jak?
- Nieważne. - pokręciłem głową i uciekłem od niej wzrokiem
- Nie powiesz mi dobranoc... - przejechała nosem po moim policzku i pocałowała mnie w brodę -... Ash.
- Tak delikatnie. - uśmiechnąłem się do siebie i objąłem ją mocniej. 

~~~~*~~~~

Obudził mnie dźwięk budzika w moim telefonie. 7:30 no tak dzisiaj szkoła. Odpuściłbym sobie ze względu na Rose, która wciąż śpi obok mnie, ale za tydzień jest mecz, więc nie mogę się narażać, jeśli chcę grać. Kołdra zsunęła się z dziewczyny, pokazując jej jędrny tyłek przyodziany w koronkę i nagie ramię, z którego spadł rękaw koszulki. Sunąłem opuszkami palców wzdłuż jej ręki, wsłuchując się w słodkie mruczenie Axl. Zacząłem składać delikatne pocałunki na jej skórze, aż doszedłem do kącika jej ust. Mann odwróciła głowę w moją stronę powoli otwierając oczy.
- Cześć. - powiedziała uśmiechając się do mnie leniwie i dotykając dłonią mojego policzka
- Cześć. - przywitałem się, składając pocałunek na jej nosie - Wstawaj, bo się spóźnisz. - szepnąłem w jej usta, kręcąc kółka na dole jej brzucha i śmiejąc się na jej przyśpieszony oddech. Ostatnia noc zdecydowanie należy do tych najlepszych.
- Mam na trzecią lekcje. A z tego co wiem, ty nie.
- Wyganiasz mnie? Wykorzystałaś seksualnie bezbronnego chłopaka i już nie jest ci potrzebny? - spytałem z udawanym oburzeniem, wywołując u brunetki jeszcze większy uśmiech
- Nie mam nic przeciwko, żebyś jednak został. - oznajmiła oplatając mnie rękoma w pasie i przyciągając bliżej
- Nie mogę. W czwartek jest mecz, więc do tego czasu nie mogę sobie pozwolić na całodzienne wagary.
- A kto mówił o całym dniu? Nie pochlebiaj sobie. - popatrzyłem na nią spod uniesionych brwi i wpiłem się w jej szyję, co wywołało jęk u dziewczyny
- Śpię dzisiaj u ciebie. - stwierdziłem - Ale przyjdę trochę późnej, żeby rodzice się nie czepiali.

~~~~*~~~~

Po trzeciej lekcji przez całą przerwę szukałem Mann, ale nie odniosłem żadnego sukcesu, więc stwierdziłem, że zaczekam do lunchu, który właśnie trwa.
- Co jest dzisiaj z tobą nie tak? - spytałem Calum'a, który od rana jest nieobecny, a teraz bez sensu przewraca jedzenie na talerzu
- Nic. - odpowiedział szybko - Co jest z tobą? Cały czas szczerzysz się jak głupi.
- Spójrz na jego szyję, a będziesz miał odpowiedź. - powiedział Luke
- Nasz odpowiedź właśnie do nas zmierza. - oznajmił Clifford kiwając w stronę wejścia do stołówki. Brunetka zmierzała prosto w naszą stronę ignorując wszystkich śliniących się na jej widok chłopaków - swoją drogą, ja ich nie ignorowałem
- Co zrobiłeś? - zapytała Hood'a, opierając się o stolik i patrząc wprost na niego
- O co ci chodzi? - spytał, próbując unikać jej wzroku, co wcale nie jest łatwe
- O co mi chodzi?! - warknęła z uniesionymi brwiami. - Dobra. Zaczynając od tego, że Alice nie powiedziała dzisiaj o tobie ani słowa, co w żadnym stopniu nie jest normalne, a gdy w końcu o ciebie zapytałam zaczęła płakać i mówić mi jak to cały świat jest beznadziejny. - pluła jadem
- Płakała przeze mnie? - szepnął Calum, wciąż patrząc na swoje, zimne już jedzenie
- Wczoraj było dobrze. Co się stało? - złagodniała - Mów.
- Jak wyszliśmy z kina, pożegnaliśmy się z wami i szliśmy do samochodu, jakaś dziewczyna się do mnie przykleiła, a ja tak jakby zacząłem z nią flirtować, mimo że obok stała moja Alice. Później tamta dziewczyna dała mi swój numer, a Alice go wyrzuciła i nie miałem jej tego za złe, ale powiedziałem, że ja nie jestem o nią zazdrosny, więc ona też nie powinna. Powiedziała, że ja nie mam powodu, żeby być o nią zazdrosny, a później palnąłem, że nie jestem o nią zazdrosny, bo nikt nie chcę mi jej zabrać. - żaden z nas się nie odezwał, a Axl patrzyła na niego przez chwilę, aż uderzyła go dość mocno w głowę
- Po pierwsze jesteś palantem, a po drugie mylisz się. - chłopak podniósł na nią głowę - Mnóstwo chłopaków chcę się z nią umówić, ale ona świata poza tobą nie widzi i teraz zupełnie nie rozumiem dlaczego. Ale nie widziałam jej nigdy szczęśliwszej niż wtedy, gdy jest z tobą, więc posłuchaj. Jeśli potrzebujesz dziewczyny, żeby coś sobie udowodnić to znajdź inną. - oznajmiła, prostując się i zakładając ręce na piersi
- Kocham ją i nie chcę, żeby cierpiała, a zwłaszcza z mojego powodu.
- Kochasz ją? - Hood kiwnął głową, a każdy z nas był równie zaskoczony - Powiedziałeś jej o tym?
- Nie. - szepnął
- To dlaczego mówisz to nam? - westchnęła, gdy nie otrzymała odpowiedzi - Chcesz być chłopakiem, który naprawdę na nią zasługuje?
- Tak.
- Więc słuchaj mnie teraz. Rozmawiaj z nią. Całuj ją powoli. Przytulaj ją. Trzymaj ją mocno w ramionach. Śmiej się z nią. Rób z nią zdjęcia. Pozwól jej siadać na swoich kolanach. Jeśli kiedyś powie, że kocha cię bardziej, nie zgódź się z tym. Całuj ją niespodziewanie. Przytulaj ją od tyłu w talii. Mów jej, że jest piękna. Mów, co do nie czujesz. Jeśli wydaje ci się, że coś jest nie tak, po prostu ją przytul. Nie wstydź się jej. Nie okłamuj jej. Zabieraj ją wszędzie, gdzie tylko chce, nawet jeśli to miałby być drugi koniec świata. Gdy jesteście sami przytul ją i zacznij całować. Całuj ją w policzek, szyję. Patrz jej głęboko w oczy i mów jak bardzo ją kochasz. Pozwól jej położyć głowę na twojej klatce piersiowej, dzięki czemu będziesz mógł ja przytulić. Podczas spaceru trzymaj ją za rękę. Obejmuj ją tak długo jak to możliwe. Ocieraj jej łzy kiedy płacze. Dotykaj jej pleców. Trzymaj ją za rękę w miejscach publicznych. Rozmawiaj z nią o wszystkim. Odgarniaj jej włosy z twarzy i całuj delikatnie. Niespodziewanie podejdź do niej i przytul ja. Całuj ją w deszczu. Tańcz z nią przy wolnej muzyce. Po prostu pokaż jej, jak bardzo ją kochasz. A teraz idź do niej. Jest za szkołą. - Calum wstał i wybiegł ze stołówki
- Tak w ogóle to: Cześć, piękna. - powiedział Luke i został zgromiony przeze mnie wzrokiem, ale tylko wzruszył ramionami
- Cześć. - przywitała się posyłając uśmiech Clifford'owi i Hemmings'owi, ale zaraz odwróciła głowę kogoś wołając - Mike! Zaczekaj! - podeszła do chłopaka z mojej drużyny, który już kiedyś próbował ją podrywać, co prawda nieudolnie, ale jednak
- Czego ona od niego chce? - zapytałem bardziej sam siebie niż ich
- Nie wiem, ale on patrzy na jej tyłek. - oznajmił Michael
- Jest na co. - stwierdził blondyn, a ja kopnąłem go w kostkę pod stołem
- To smutne. - zaczął Mikey - Siedzisz tutaj, gromisz każdego wzrokiem kto na nią spojrzy, sam jesteś wpatrzony w nią jak w obrazek, a ona nawet na ciebie nie spojrzy.
- Nie ważne. Nie jestem nawet zazdrosny. Moja Rose nie poleciałaby na kogoś takiego jak Mike.
- Twoja?

~~~~*~~~~
Axl

Mija połowa biologii, a ja stoję sama na korytarzu przy swojej szafce, szukając tych cholernych leków. Czemu zawsze się gdzieś gubią. Nie ważne czy trzymam je w szkolnej szafce, torebce, czy pokoju i tak nie mogę ich znaleźć. W końcu! Są! Zażyłam określoną dawkę, gdy poczułam czyjeś dłonie na biodrach i znajomy zapach w nozdrzach. 
- Nie powinieneś być na lekcjach? - spytałam
- Mógłbym spytać cię o to samo. - powiedział przygryzając płatek mojego ucha. Odwróciłam się do niego przodem, a plecami oparłam się o szafki. - Czemu gadałaś z Mike'm? - zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi, ale po chwili sobie przypomniałam
- Mamy razem chemię i musiałam się o coś zapytać.
- Nie powinnaś nosić tych spodni.
- Dlaczego?
- Za bardzo zwracasz w nich na siebie uwagę płci przeciwnej i nie tylko. - złapał mnie za pośladki i musnął moje usta swoimi
- Jeszcze się nią nie znudziłeś, Ashti? - usłyszeliśmy znajomy głos, należący do nikogo innego jak Paige. Na szczęście minęła nas, nie zatrzymując się.
- Zignoruj ją. - powiedział szatyn
- To właśnie zamierzałam zrobić. - splotłam dłonie na jego karku i wpiłam się w jego usta, ssąc dolną wargę
- Nie macie lekcji? - tym razem był to męski głos - Mr. Smith. Szybko oderwałam się od chłopaka, ale nie mogłam odsunąć się daleko, bo uniemożliwiały mi to ręce Ashton'a na mojej talii.
- Właśnie na nie szliśmy. - powiedziałam
- Właśnie widziałem.
- I co? Podnieciło to pana? - spytał chłopak, a ja uderzyłam go lekko w plecy
- Irwin. Mam nadzieję, że uczysz się na test w przyszłym tygodniu. Od niego zależy roczna ocena oraz za dobry wynik można otrzymać dodatkowe punkty, a z tego co wiem starasz się o stypendium. Więc radzę się przyłożyć. A tymczasem do zobaczenia, Axl i lepiej pójdźcie na następną lekcje. - oznajmił i odszedł
- Tak nie mówi się do nauczycieli. - upomniałam Ash'a, a on mruknął coś niezrozumiałego i zaczął obcałowywać moje policzki, wywróciłam oczami - Za tydzień, w sobotę Sydeny ma urodziny. Chcesz jechać do Chicago ze mną i Michael'em? - spojrzał na mnie - Wyjechalibyśmy w piątek po szkole i wrócili w niedzielę.
- Chcesz, żebym pojechał?
- Gdybym nie chciała to bym nie pytała. - pocałował mnie krótko w usta - Naucz się na ten test. - wywrócił na mnie oczami - Proszę, Ash.

~~~~*~~~~

'' Ludzie składają obietnicę... 
a potem je łamią.
Wszystko się zmienia.
Wszyscy zawodzą,
nawet najbliżsi.
Rzadko kto stara się
dotrzymać słowa.''

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie!
Niezbyt podoba mi się ten rozdział, a Wam?
Liczę na komentarze lub cokolwiek innego.
Do zobaczenia ;-]

10 komentarzy:

  1. Rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;* Nie macie pojęcia ile znaczą dla mnie Wasze komentarze i ile motywacji mi dają ;***

      Usuń
  2. Cudowny rozdział jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy dodasz kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zawsze.
    shuimaiphoto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz prawie rok nie ma rozdziału ehh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był ciężki rok, ale są wakacje więc może coś się pojawi na tym blogu

      Usuń