Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 21

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że nie dawałam znaku życia przez miesiąc, a teraz cieszcie się rozdziałem... 

Od miesiąca jestem w ''cudownym związku'' z Irwin'em. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej zdaję sobie sprawę jak bardzo pojebany to był pomysł. Chodzi o to, że sama nie wiem jak funkcjonuje normalny związek między dwojgiem ludzi, a obiecałam mu to pokazać. Wszyscy widzą, że on jak i ja jest uwięziony w tym chorym układzie. On nie może już więcej bawiać się z przypadkowymi dziewczynami na najhuczniejszych imprezach, a ja nie mogę spróbować się w końcu zabawić w Lamar - ja się nudzę, a on czuję się jak więzień. Doszliśmy zaledwie do trzeciej bazy co i tak było dla nas niezręczne, chociaż wcześniej nam nie przeszkadzało.
Trevor i Cole są w Hiszpanii od dwóch tygodni i jesteśmy w stałym kontakcie. Uzgodniliśmy, że po ich powrocie zobaczymy jak nasza znajomość będzie wyglądać, a teraz nie ma co gdybać.
Jestem właśnie w samochodzie z Ashton'em i Michael'em, a naszym celem jest impreza jakiejś popularnej dziewczyny ze szkoły. Nie mam ochoty spędzać czasu na patrzeniu jak ''mój chłopak'' ślini się na widok roznegliżowanych nastolatek, dobrze wiedząc, że ani dzisiaj, ani jutro nie porucha. Ale co ja tam mam do powiedzenia? Nic, zupełnie nic. Jakby kogoś obchodziło moje zdanie.
Z tego co wiem Clifford jest w kontakcie z Sydney, ale mimo to nie żyje w żadnym celibacie i właśnie bezczelnie wgapia się w mój dekolt. Nie mam co go winić, w końcu założyłam dość obcisła bokserkę uwydatniającą moje piersi. Gdy wysiedliśmy z samochodu impreza trwała w najlepsze, a niektórzy już zgonowali przed domem. Szatyn dumnie splótł nasze palce i razem ze mną przekroczył próg.
Prawdopodobnie minęło już kilka godzin, a my siedzimy na kanapie bez słowa popijając piwo z standardowych, czerwonych kubeczków. Ale co ty by było za wyjście z moją druga połówką, gdyby żadna dziewczyna się do niego nie kleiła. I oto nadchodzi cycata blondynka ubrana w panterkę.
- Dawno się nie widzieliśmy - zaczęła siadając szatynowi na kolanach. Już dawno takie zachowanie przestało robić na mnie wrażenie, więc odwróciłam głowę pijąc kolejny łyk piwa, mimo że powinnam zachować się zupełnie odwrotnie jak przystało na dziewczynę w normalnym związku. - Może skoczymy na górę i skorzystamy z jednego pokoju. Co ty na to? - Ash z wyraźnym bólem na twarzy zsunął dziewczynę ze swoich kolan
- Jestem tu ze swoją dziewczyną. - oznajmił wskazując na mnie. Przeniosłam swój wzrok na nich i posłałam lekki uśmiech blondynie
- Nie mam nic przeciwko trójkątom. - stwierdziła, a szatyn spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, niemo błagając o moją zgodę
- Nie żartuj. - powiedziałam bezgłośnie, wracając do obserwowania tańczącego tłumu. Minęło parę minut i znudziło mi się to zajęcie. Dopiłam swoje piwo i przesunęłam się z końca kanapy do Ashton'a.
- Dlaczego zabierasz mnie na te wszystkie imprezy? - spytałam starając się przekrzyczeć muzykę
- Bo jesteś moją dziewczyną i chcę żebyśmy się dobrze razem bawili. - oznajmił beznamiętnie
- Po pierwsze związki nie polegają na tym, żeby wszystko robić razem, a po drugie dobrze się bawisz siedząc na kanapie i patrząc jak inni naprawdę się bawią?
- Nie możesz się po prostu zgodzić na ten trójkąt?! - zapytał z pretensją z głosie
- Żartujesz sobie?
- To chociaż się przeliż z jakąś laską.
- Dobra. - spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony - Jeżeli ty pocałujesz się z jakimś kolesiem.
- Mogę zgłosić się na ochotnika! - wtrącił się jakiś chłopak, którego ubiór i postawa przypominała stereotypowy wygląd osoby homoseksualnej
- Zgoda - warknął Irwin i już stał przy chłopaku atakując jego usta. Bardziej niż sam fakt, że to zrobił zaskoczyło mnie jak bardzo zachłannie to robił. Pocałunek skończył się, gdy chłopak złapał Ash'a za tyłek. Teraz jestem pewna, że on jest stuprocentowym gejem. Zanim zdążyłam się otrząsnąć szatyn był z powrotem obok mnie, pochylając się nade mną.
- Twoja kolej, kochanie. - powiedział prosto w moje usta i pociągnął mnie za rękę prowadząc w sam środek tłumu, zatrzymując się przed jakąś tlenioną blondynką i szepnął jej coś na ucho, na co energicznie pokiwała głową, nie trudno było mi się domyślić o co chodziło. Chwilę później dziewczyna przyssała się do mojej twarzy, wpychając mi swój język do gardła i jeżdżąc swoimi rękami po całym moim ciele, łapiąc za tyłek lub piersi. Oddawałam jej zachłanne pocałunki dopóki nie poczułam kolejnej pary ust na mojej szyi.
- Nawet o tym nie myśl. - zwróciłam się do Irwin'a, odrywając się od mojej tymczasowej partnerki
- Chodźmy się napić.
Piliśmy, tańczyliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się - tak spędziliśmy kolejne dwie godziny. W końcu stwierdziliśmy, że czas wrócić do domu. Ashton postanowił zostawić tu samochód i odebrać go jutro. Gdy mijaliśmy jego pick-up'a zauważyliśmy, że wóz trzęsie się w dziwny sposób, a przez przednią szybę widoczna jest niebieska czupryna - było już jasne co się tam dzieję, a ja nie mogłam ukryć mojego rozbawienia.
- Mówiłem mu, żeby znalazł sobie inne miejsce to pieprzenia lasek na imprezach. - wybełkotał, a ja wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem. Chłopak to zignorował i kierowaliśmy się w stronę domu Irwin'a, który był zaledwie dwie ulice dalej. Gdy byliśmy na podjeździe lunął deszcz i nie zostawił na nas suchej nitki. Szatyn poinformował mnie, że klucze zostawił w samochodzie, więc musimy wejść przez okno w piwnicy. Nie było to dobrym pomysłem z racji tego, że w naszych organizmach buzował alkohol, chociaż było go już niewiele, ale jednak. Ashton z paroma potknięciami w końcu dostał się do środka, a ja jak to ja musiałam zaczepić o coś przez co, gdy wchodziłam do piwnicy rozerwałam moją bokserkę tak mocno, że widać było mój cały brzuch.
- Kurwa! - warknął chłopak stojąc przy drzwiach
- Co? - spytałam
- Drzwi są zamknięte od zewnątrz.
- Świetnie. - fuknęłam trzęsąc się z zimna. Miałam do wyboru wyjść oknem i dostać się do domu dziadków w czasie ulewy, w porwanej bluzce lub przeczekać deszcz i trochę wyschnąć - wybrałam tę drugą opcję.
- Mam tutaj jakieś ciuchy, więc jeśli chcesz możesz wziąć koszulkę, ja rezerwuje dresy. - oznajmił i podał mi ubranie. Oddaliłam się w jakiś kąt, zdjęłam przemoczone ciuchy, wieszając je na kaloryferze i zostałam w samej bieliźnie i koszulce chłopaka sięgającej mi ledwo za tyłek. - Znalazłem koce. - wzięłam jeden i przeszłam się wzdłuż piwnicy, zauważając trzy gitary, perkusję, starą kanapę, fotel, kilka innych gratów i gramofon.
- Masz tutaj jakieś płyty? - zapytałam
- Kilka pod stolikiem, reszta jest w moim pokoju. - schyliłam się po pudło z winylami, włączyłam ostatni album Presly'a i przeglądałam pozostałe płyty, aż natrafiłam na ciekawe znalezisko - skręty. - Niezbyt wyszukana kryjówka na trawkę.
- Nikt tam nie zagląda, więc jest raczej dobra. - podszedł do mnie, przez co mogłam dokładnie zobaczyć, że ma na sobie tylko dresy. Przez zgaszone światło nie mogłam dobrze się przyjrzeć jego idealnie umięśnionej klacie.
- Masz ogień?
- Chyba nie powinnaś... - zaczął drapiąc się po karku - znaczy... nie boisz się, że... no wiesz...
- Byłam uzależniona od o wiele twardszych narkotyków, nic mi się nie stanie od jednego skręta.
- Jesteś pewna?
- Tak, ale możemy wypalić jednego wspólnie, jeśli to sprawi, że będziesz spokojniejszy.
- Sprawi. - odetchnął z ulgą. Wyciągnął z kieszeni dresów zapalniczkę i zapalił mi skręta. Zaciągnęłam się nim porządnie i podałam go chłopakowi, który zrobił to samo. Zaciągając się kolejny raz stanęłam na palcach i wypuściłam dym prosto w twarz chłopaka.
- Wiesz, że wypuszczając dym w czyjąś twarz dajesz mu do zrozumienia, że chcesz się z tą osobą pieprzyć? - spytał z chytrym uśmieszkiem
- Wiem o tym doskonale. - oznajmiłam składając delikatny, ale zachęcający pocałunek na jego ustach. Wyrwał mi skręta z dłoni, zgasił go, a następnie zaprowadził mnie do fotela, siadając na nim i pokazując, żebym usiadała mu na kolanach - tak też zrobiłam. Siedzieliśmy razem na fotelu wpatrując się nawzajem w swoje twarze i wsłuchując się w głos ''Króla''.
- Uśmiechnij się. - powiedziałam wpatrując się w jego piękne oczy. Nie piękne! Zwyczajne. Zwyczajne oczy.
- Co?
- Po prostu się uśmiechnij. - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby, a mój palec powędrował do jednego dołeczka w jego policzku - Lubię twoje dołeczki. - jego uśmiech się powiększył, a dłoń znalazła się na moim policzku
- Ty też masz jeden. Z resztą wole twoje oczy. Są zielone, ale nie jakieś mdłe, są czysto zielone. - odgarnął mokre włosy z mojego czoła i kciukiem potarł moją wargę - Dzięki mojemu kiepskiemu całowaniu przynajmniej nigdy mnie nie zapomnisz. - stwierdził śledząc palcem bliznę na dolnej wardze
- Każdy chłopak z jakim się spotykałam zostawił mi po sobie ślad. Trevor - plecy, Jimmy - ręka - szczęka Ashton'a gwałtownie się zacisnęła - Ale chyba przez te parę miesięcy nauczyłeś się całować, co?
- A jak sądzisz? - wzruszyłam ramionami, a chłopak wpił się w moje usta, zaciskając rękę na moim karku. Przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp, wplotłam palce w jego włosy, lekko za nie ciągnąc. - Mocniej - wyszeptał i wrócił do pocałunków, które były delikatne, namiętne, pobudzające. Jego ręka zjechała na moją obnażoną nogę i sunęła ku górze zatrzymując się przy biodrze i bawiąc się gumką od majtek. Swoje wilgotne wargi przeniósł na moją szyję zataczając na niej kółeczka językiem, przez co wydałam z siebie cichy jęk. Irwin oderwał usta od mojego ciała, złożył krótkiego całusa na moich wargach, opadł na oparcie fotelu i pokazał swój triumfalny uśmieszek pocierając moje udo.
- Na pewno chcesz to dalej ciągnąć? - zapytałam zaskakując samą siebie
- A co? Tchórzysz? - zadrwił
- Nie, ale... Nie przeszkadza ci życie w celibacie?
- Co?
- No wiesz. Nie możesz bzykać teraz na lewo i prawo.
- Wiem i dzięki tobie nie muszę tłumaczyć Paige dlaczego mój penis nie chcę lądować w jej waginie. - wywróciłam oczami, chociaż dlaczego nie, nie zapytam go o to, nie obchodzi mnie to
- Oj no weź Ashti. Wiem, że wciąż pragniesz zatopić zęby w moich cyckach. - starałam się udawać Larsson co wywołało niepohamowany śmiech u chłopaka - Boże... Jak to może podniecać?
- Nie może. Musiała się mocno postarać, żeby do czegokolwiek doszło. - pokręciłam głową - Ale ty nie masz takiego problemu. - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek.
- Tak? - spytałam kładąc dłoń na jego odkrytym torsie i zjeżdżając do wypuklenia na jego dresach, ściskając za nie i rozkoszując się gardłowym jękiem Ash'a.
- Rose... - wyjąkał
- Uwielbiam kiedy ty mnie tak nazywasz. - oznajmiłam biorąc w zęby jego górną wargę
- Rose, Rose, Rose... - szeptał i nagle podniósł mnie sadzając na fotelu, a następnie uklęknął przed nim i wziął w dłonie moja lewą nogę. Złożył pocałunek przy mojej kotce i wspinał się wyżej zostawiając mokre ślady. Dotarł do tatuażu na biodrze, lizał go, ssał, przygryzał, czułam jego uśmiech na mojej skórze i to przyjemne uczucie na dole brzucha - podniecenie.
- Łaskoczesz. - zachichotałam, a on przerwał - szkoda
- Wybacz, nie goliłem się.
- Nie szkodzi. Lubię cię w takim wydaniu. - oparł się na podłokietnikach, a swoją twarz umiejscowił dokładnie na przeciwko mojej
- Masz na myśli: podniecam cię w takim wydaniu. - powiedział z chytrym uśmieszkiem, lekko dysząc
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - kolejny raz wpił się w moje usta, lecz teraz tak mocno, że fotel przewrócił się do tyłu, a my razem z nim, robiąc przy tym dużo hałasu i tłumiąc śmiech - Twoi rodzice się nie obudzą?
- Nie. Piwnica jest dźwiękoszczelna odkąd gramy tu z chłopakami. - wstał, pomagając mi zrobić to samo - Nic ci się nie stało?
- Nie. Jak miło, że się martwisz.
- Jak mógłbym nie martwić się o swoją dziewczynę. - położył rękę na piersi, udając oburzenie i wywołując uśmiech na mojej twarzy. Usiedliśmy na podłodze opierając się plecami o przewrócony fotel. Ułożyłam głowę na ramieniu szatyna, a on splótł nasze palce razem, całując zewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Jak czule. - skomentowałam, chłopak widocznie się speszył, więc złożyłam całusa na jego ramieniu, przywracając tym samym uśmiech na jego twarzy.
- Całowałaś się kiedyś z dziewczyną? - zapytał - Bo nie wyglądało jakbyś robiła to pierwszy raz.
- Czasem się zdarzało.
- A było coś więcej?
- Raz.
- Naprawdę?! - nie krył zaskoczenia
- A ty miałeś jakieś przygody z chłopakami?
- Raz, jak byłem bardzo, bardzo pijany.
- Jak bardzo przyjemnie ci było? 
- Masz jakąś lekcję mi do przekazania na temat związków? - spytał, zmieniając temat
- Na tę chwilę nie. Ale mogę powiedzieć ci czego nauczyłam się obserwując ludzi wokół.
- Zamieniam się w słuch. - zwrócił głowę w moją stronę, patrząc mi prosto w oczy i lekko się uśmiechając. Wyglądał tak... uroczo.
- Kobiety zakochują się przez to co słyszą, a mężczyźni przez to co widzą. Dlatego kobiety się malują, a faceci kłamią.
- Głębokie.
- Prawdziwe. - skradłam mu krótki pocałunek i wstałam kierując się do ubrań wiszących na kaloryferze - Dochodzi 6:00. Muszę być w domu zanim dziadkowie się obudzą. - poinformowałam i założyłam suche już spodnie oraz jeansówkę na bluzkę chłopaka, która wciąż miałam na sobie, moja nie nadawała się do niczego. Odwróciłam się i zauważyłam ubranego Ashton'a próbującego wyłączyć gramofon. Nie wiem czemu, ale podeszłam do niego, owinęłam rękoma jego talię, pocałowałam w plecy i wtuliłam w nie twarz, zaciągając się jego zapachem.
- Jak czule. - odezwał się ze słyszalnym śmiechem, przez co dostał kuksańca w bok. Odwrócił się, złapał moją twarz w swoje dłonie, uważnie ją badał, dopóki nie przyssał się do moich ust.
- Naprawdę muszę już iść. - wysapałam w jego usta, chociaż odejście od niego było ostatnią rzeczą jakiej w tamtej chwili chciałam. Na moje słowa przyciągnął mnie bliżej i oplótł ciaśniej ramionami.
- Tym razem jak będziesz wychodzić nie porwij bluzki. - powiedział, całując mnie w skroń. Nim zdążyłam powrócić do rzeczywistości, on był już na zewnątrz, więc poszłam w jego ślady.
- Gdzie idziesz? - spytałam, gdy znaleźliśmy się na chodniku
- Jestem już trzeźwy, więc wrócę po samochód.
- Przyjdziesz dzisiaj do mnie, kochanie? - zapytałam przygryzając kusząco wargę i ciągnąc go za skrawek kurtki
- Chciałbym, ale dzisiaj nie mogę, skarbie. - oznajmił, odgarniając moje włosy. Pożegnaliśmy się, a gdy zaczęłam odchodzić złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Zrób to jeszcze raz. - powiedział głosem przepełnionym pożądaniem
- Co?
- Przygryź swoją cholerną wargę. - zrobiłam o co prosił
- Twoja kolej. - zrobił to o wiele bardziej seksownie niż sądziłam - Nie. Przygryź MOJĄ cholerna wargę. - starałam się udawać ton głosu Irwina, ale bez skomentowania mojej nieudolnej próby uwięził moją wargę między swoimi zębami.
Odwróciłam się w kierunku domu dziadków i zmierzałam w tamtą stronę z ogromnym bananem na ustach. Gdy miałam wchodzić na nasz podjazd zobaczyłam chłopaka z niebieską burzą włosów kierującego się w moją stronę.
- Wybranka się spisała? - spytałam nawiązując do sytuacji sprzed paru godzin i wskazując na czerwone ślady na szyi Clifforda
- Nie było źle, ale wiesz nikt nie dorówna Sydney. Ona jest niesamowita, gdy...
- Nie chcę wiedzieć. - przerwałam wywołując jego śmiech
- Gdzie zgubiłaś chłopaka? - zapytał kiwając głową na koszulkę, którą miałam na sobie
- Poszedł po samochód.
- Jasne. - prychnął, ale postanowiłam nie drążyć - Wciąż uważam, że wasz układ jest zdrowo pojebany i zalecam jak najszybsze przerwanie go.
- Michael. Polubiłam cię od samego początku i lubię jeszcze bardziej odkąd Sydney cię polubiła i nie chcę tego zmieniać, więc lepiej będzie jak będziemy unikać tego tematu.
- Dobra, ale ostrzegałem was, żeby nie było, że nie.

~~~~*~~~~

Po południu przyszedł Luke na korepetycje z matematyki przynosząc jak zawsze piwo i żelki.
- Jak było na imprezie?
- Nic szczególnego jak zawsze. - mruknęłam
- Skończcie to. - powiedział blondyn po chwili ciszy
- Nie zaczynaj.
- Nie zaczynaj czego? To jest najbardziej popierdolona rzecz jaką widziałem.
- Rano Michael, teraz ty. Dajcie mi z tym spokój to tylko kilka miesięcy.
- Naprawdę myślisz, że dwoje ludzi może udawać związek przez kilka miesięcy i nic, absolutnie nic do siebie nie poczuć?
- Z Paige był znacznie dłużej i...
- Kurwa, Axl! Tym razem to nie jest sam seks! Rozumiesz?!
- Podaj definicje graniastosłupa podobnego, Luke.

~~~~*~~~~

''Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
Śmierć większa, a Noc mniejsza,
Noc była piękna jak sen, a Śmierć,
Śmierć była jeszcze piękniejsza''

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz bardzo przepraszam za ten cichy miesiąc.
Nie wiem co więcej mogę napisać, ale postaram się, aby taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła.
Cieszcie się nowym, wyczekiwanym rozdziałem i komentujcie.
Kocham Was i przepraszam!
Do zobaczenia ;-]

4 komentarze:

  1. Wybaczam tą przerwę :D Rozdział świetny jak zawsze i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacze jeśli .... no okej nie ma jeśli. Rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń