Jest niedziela, wyjątkowo ciepła jak na grudzień. Zmierzam do warsztatu dziadka, by przeprowadzić z nim pewną rozmowę i znów zatracam się w nadmiernym rozmyślaniu co by było gdyby. Do rzeczywistości powróciłam, gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo?
- Siema Axl!
- Hej Luke.
- Właśnie do ciebie jadę. Kupić coś po drodze?
- O boże. Kompletnie zapomniałam. - powiedziałam przypominając sobie o korepetycjach z matematyki, których udzielam blondynowi od blisko miesiąca
- Jak mogłaś zapomnieć o tak zajebiście przystojnym facecie jak ja, z którym spędzasz prawie codziennie 2 godziny sam na sam w swoim pokoju. - powiedział na jednym tchu na co zachichotałam
- Przepraszam. Jestem pod warsztatem dziadka, więc...
- Przyjadę po ciebie za 20 minut. - oznajmił i zaraz się rozłączył. Okej, czyli mam tylko 20 minut na rozmowę z dziadkiem, więc muszę od razu przejść do rzeczy, bez zbędnych gadek. Przekroczyłam próg drzwi, ale poza Ezrą i Nickiem, którzy żwawo o czymś rozmawiali nikogo innego nie dostrzegłam
- Hej. - powiedziałam cicho, a ich wzrok od razu przeniósł się na mnie - Gdzie jest dziadek?
- Tutaj jestem, słonko - zza rogu wyłonił się siwy staruszek - Coś się stało? - zapytał widząc zdenerwowanie na mojej twarzy
- Pewnie chcę pieniądze na kieckę na bal - powiedział Nick
- Nie idę na bal - oznajmiłam
- Dlaczego? - spytał dziadek
- Mam inne plany i pewną prośbę do ciebie - mówiłam drżącym głosem - W sobotę jest impreza...
- Silver Mob - przerwał mi, a ja nie ukrywałam zdziwienia - Nie jestem tak zacofany jak ci się wydaję. Twój tata z chłopakami jeździli na każdą imprezę. Możesz jechać. - gdy tylko wypowiedział te słowa od razu rzuciłam się staruszkowi na szyję dziękując - Musisz mi tylko powiedzieć z kim tam będziesz.
- Z przyjaciółmi z Chicago - widząc wyraz twarzy dziadka wywnioskowałam, że wymaga ode mnie dokładności - Z Loganem i Dylanem Miller. Impreza będzie jak zawsze w Mori*. Ludzie z sąsiedniego miasta zgarną mnie w sobotę rano po drodze. Mam jednak problem z powrotem. Będę nocować w motelu i chciałam prosić, żebyś przyjechał po mnie w niedziele.
- Silver Mob wciąż odbywa się w Mori w tej starej remizie? - spytał Ezra, a ja pokiwałam głową
- Kiedyś DJ'em był Wielki Bono. Kto jest teraz? - zapytał Nick,
- Jego syn, równie dobry. - oznajmiłam
- Jaki jest temat przewodni? - dopytywał szeryf
- Neon. Więc jak dziadku? Przyjechałbyś po mnie? - dziadek już otwierał usta, aby mi odpowiedzieć, ale znów ktoś mu przerwał
- Masz wolne bilety? - spytał Ezra
- Kupiliśmy cztery na ostatnim Silver Mob-ie, ale moja przyjaciółka nie może jechać, więc mam jeden wolny - tą przyjaciółką była Monic
- Ashton z tobą pojedzie - oznajmił starszy Irwin
- Nie sądzę. Silver Mob jest w tym samym czasie co bal, a z tego co wiem został on zgłoszony na Króla Balu. - powiedziałam
- Uwierz mi pojedzie, a wręcz będzie szczęśliwy, że nie musi iść na tą głupią potańcówkę. Z resztą chcę, żeby mój syn chociaż raz poszedł na prawdziwą imprezę, a nie na jakieś domówki, które polegają na tym żeby się nachlać i kogoś przelecieć - na jego ostatnie słowa otworzyłam szerzej oczy
- Więc już masz transport - stwierdził mój dziadek z dziwnym uśmiechem na ustach, a ja stałam naprzeciwko nich zmieszana, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i lekko całuje mój policzek
- Siema, Axl. - odwróciłam głowę, a za mną stał Luke - Dzień dobry. Jedziemy? - kiwnęłam głową i skierowałam się w stronę samochodu
~~~~*~~~~
ASHTON
Stoję pod drzwiami państwa Mann i dwunasty raz dzwonie do Hemmingsa, który nie raczy odebrać. Po chwili odpuściłem bezcelowe wydzwanianie do blondyna i zacząłem pukać w drewniane drzwi, które momentalnie się otworzyły, a w nich stanęła jak zawsze uśmiechnięta pani Mann.
- Witaj, Ashton - przywitała się i natychmiast mnie przytuliła
- Dzień dobry.
- U Axl jest kolega. - powiedziała staruszka
- Tak, wiem. Ja właściwie to po niego przyszedłem.
- Aha, wiesz gdzie jest pokój Axl. - stwierdziła i wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia
Otworzyłem drzwi do pokoju dziewczyny. Gdy byłem w połowie schodów, usłyszałem głośnie krzyki przez co momentalnie się zatrzymałem
- Luke! - to był głos Axl
- Axl! Trzymaj!
- Pchaj mocniej! Mocnej!
- Staram się! Może byś tak dała coś od siebie!
- Mocniej! - nie czekałem dłużej i od razu zbiegłem na dół, będąc przygotowany na każdy widok. Wyobrażałem sobie jak Luke przykrywa sobą ciało Axl, a one oplata go nogami. Gdyby tak było zerwałbym Hemmingsa z dziewczyny i rozkwasił jego buźkę. Na szczęście myliłem się. Kiedy znalazłem się na dole moim oczom ukazała się wielka szafa, którą z całych sił przed przewróceniem starał się powstrzymać blondyn razem z brunetką. Stałem w osłupieniu przyglądając się całej sytuacji i w duchu skacząc ze szczęścia jak małe dziecko, że moje przypuszczenia się nie sprawdziły.
- Może kurwa nam pomożesz?! - warknął w moją stronę blondyn, gdy tylko zdał sobie sprawę, że znajduje się tuż za nimi. Szybko dołączyłem do nich i wspólnymi siłami ustawiliśmy szafę do pionu.
- Kurwa, Axl. Musisz przymocować tą szafę. - odezwał się Luke
- No co ty? - odpowiedziała dziewczyna, odgarniając włosy z twarzy
- Dobra, my lecimy, a ty uważaj. - pożegnał się blondyn, całując Mann w policzek, co nie wiem czemu, ale to mnie wkurzyło
- Cześć. - powiedziała krótko, a my wyszliśmy.
Gdy byliśmy już poza domem Axl Luke zadał pytanie, które chciał zadać od chwili, gdy pojawiłem się w pokoju dziewczyny.
- Co ty tak przybiegłeś?
- Usłyszałem krzyki i pomyślałem...
- I pomyślałeś, że się pieprzymy, co? Nie kłam, że nie.
- Mamy przecież umowę, prawda?
- Tak, tak. Axl jest nietykalna. Nie bój się. Calum ma Alice, Michael teraz też ma jakąś dziunie, a dla mnie Axl to dobry ziomek, a ja ziomków nie pieprze. Ale coś mi się wydaje, że ty masz na nią chrapkę.
- Co? Nie! - zaprzeczyłem zbyt szybko co wywołało rozbawienie u Hemmingsa. - Skąd ci to przyszło do głowy?
- Hmm... Pomyślmy. Reagujesz dość gwałtownie, gdy ktoś się do niej zbliży, przygryzasz wargę na dźwięk jej imienia i kiedy ją poznałeś zerwałeś układ z Paige. Mam wymieniać dalej? - spytał kpiąco
- Zamknij się Hemmings!
- Nie bulwersuj się tak Irwin.
- O co znów się kłócicie chłopcy? - zapytała moja mama, gdy przekroczyliśmy próg drzwi mojego domu
- Ashtonowi podoba się Axl, ale on nie chcę się do tego przyznać.
- Bo to nie prawda - powiedziałem posyłając przyjacielowi mordercze spojrzenie
- Sądzę, że Luke ma rację. - wtrącił się mój tata - Ashton, musimy porozmawiać. Zmieniły ci się plany na sobotę.
~~~~*~~~~
AXL
Wstałam o 7:00, ale i tak przez jakieś 10 minut kotłowałam się na łóżku z Brunem na brzuchu. Muszę przyznać, że od przyjazdu tutaj moje stosunki z tym sierściuchem znacznie się poprawiły. Pół godziny później przyjechała po mnie Alice i razem udałyśmy się do szkoły. Nie miałyśmy dwóch pierwszych lekcji, więc przesiedziałyśmy je na ławce przed szkołą rozmawiając przede wszystkim o nikim innym jak o Calumie.
Nim się zorientowałam był już lunch. Kierowałam się w stronę wolnego stolika, ale dziewczyna ścisnęła mnie za nadgarstek i zaciągnęła do stolika swojego chłopaka. Rzuciłam im ciche ''Hej'', a Alice przywitała Hooda namiętnym pocałunkiem na co przewróciłam oczami.
- Jakiego koloru masz sukienkę, bo nie wiem jaki wybrać krawat. - zaczął Calum
- Dzisiaj idę kupić, więc później ci napiszę. - powiedziała rudowłosa - Axl pomożesz mi jakąś wybrać?
- Pracuję dzisiaj, więc pewnie tak.
- A ty masz już jakąś? I z kim idziesz? - dopytywała dziewczyna
- Nie idę na bal - oznajmiłam beznamiętnie
- Jak to nie idziesz?! - zapiszczała
- Mam inne plany.
- Jakie? - spytał Michael
- W sobotę jest impreza...
- Na którą jadę razem z tobą. - wtrącił Ashton, a na mojej twarzy wymalowało się zdziwienie pomieszane z radością przez co posłałam mu słaby uśmiech
- Jaka impreza? - zapytał Luke
- Silver Mob
- Silver Mob?! - krzyknęli wszyscy chórem poza Irwinem
- Skąd masz bilety? Prawie niemożliwe jest dostanie ich. Jakim cudem? - dopytywał Hood
- Chodzę na każdy Silver Mob od 15 roku życia. DJ jest moim dobrym znajomym. To nie problem.
Gdy oni rozmawiali o tym ile by dali, żeby tam być, ja dostałam SMS-a. Dylan: Już w sobotę zobaczę moją Axl. Razem z Loganem nie możemy się doczekać, aż w końcu zaimprezujemy jak dawniej. Szkoda tylko, że nie w pełnym składzie na Silver Mob ;c Na Silver Mob zawsze jeździłam ja, Monic, Logan i Dylan. Sydney nie lubi imprez tego typu imprez, woli standarowe domówki. Kolejny raz poczułam nie przyjemne ukłucie w sercu na myśl o tym, że znów kogoś będzie gdzieś brakować. Monic uwielbiała tą imprezę. Pierwszy raz poszłam na nią, gdy miałam 15 lat razem z Millerami i Sydney, następnym razem z bliźniakami i Monic i tak narodził się skład na Silver Mob. Od tamtej pory jeździliśmy na każdy, a mój tata nas odbierał z motelu następnego dnia. Teraz nawet Silver Mob nie daje mi takiej radości jak kiedyś. Czemu kurwa nawet to musiało się zmienić? Nie chcę o tym myśleć i zabieram się za odpisanie Dylanowi. Ja: Tak, szkoda. Zabieram kogoś z Lamar ze sobą. Już nie mogę się doczekać, aż spotkam moich ulubionych bliźniaków ;****
~~~~*~~~~
''Czas leczy rany,
a może tylko zalecza.
Nakleja plaster bez desynfekcji
z nadzieją, że rana się zagoi.
Owszem po czasie ból ustępuje,
ale co to za gojenie z brudem.
Prędzej czy później rana się odnowi,
a ból będzie większy.''
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Mori - nazwa zmyślonego miasto
Witajcie!
Przepraszam raz jeszcze za to opóźnienie.
Rozdziały będą się od teraz pojawiać co 2 tygodnie chyba, że będę miała jakiś wolny dzień.
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Proszę o wasze opinie w komentarzach.
Do następnego! ;-]
Bosheeeee to jest za-je-bi-ste!!!!!!! Kocham <3 /Karaśka ;*****
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło ;)
UsuńSUPER blog. Szkoda, że będziesz dodawać co 2 tygodnie. Czekam na nexta!!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSuper, pisz dalej, wychidzi ci świetnie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog błagam nie przestawaj pisać ❤
OdpowiedzUsuńJeju, bardzo dziękuje ;*
OdpowiedzUsuń